sábado, 20 de diciembre de 2014

KOMODO Y RINCA, ¡LOS DRAGONES DE KOMODO!.

Jamás pensé en que un día acabaría llegando a estas islas. Los documentales y las imágenes de los dragones me evocaban a tierras remotas, a lugares inaccesibles. Pues bien, finalmente estas islas ni estaban tan lejos y ni eran tan inaccesibles. 
El barco en su tercer día de travesía tenía como meta llegar a Komodo, todos estábamos un poco acelerados, inquietos y con muchas ganas de descubrir los encantos de aquella isla tan misteriosa para todos hasta aquel instante.
Aquí junto a la puerta del Parque Nacional de Komodo sentí la sensación de adentrarme en uno de los confines mas remotos del planeta. Los "rangers" nos esperaban y junto a cuatro de ellos emprendimos un trekking; las primeras impresiones eran acerca de lo seca que era la isla, sobre su curiosa vegetación, como las palmeras que florecían y morían. Pasados diez minutos vimos por primera vez un Dragón de Komodo (veranus komodoensis ) que estaba plácidamente tirado en la sombra. Aluciné con su tamaño, con sus gestos, verlo era una de las cosas mas maravillosas de este viaje.
Después de este encuentro, recorrimos durante otra media hora, un sendero hasta una colina, desde la cual divisar la forma de la isla. Mas tarde sólo pudimos ver mas ejemplares entorno a la cocina de los rangers. Y aquí empieza mi critica, estos ejemplares son cebados por ellos, para que los turistas puedan hacerles fotos y así ahorrarse muchos el tener que hacer caminatas en busca de ejemplares. Pero en fin, tras un baño en la playa y charlar con un lugareño, un pescador que vive en la isla y que me enseño dos dragones mas, debajo de su casa, emprendimos rumbo al barco. Debo decir que algunos volvimos un poco desilusionados por la forma en que todo se había acontecido, el trekking fue corto y ver dragones "domesticos" no era ni mucho menos lo que esperábamos de aquella isla considerada desde el 2011 una de las siete maravillas naturales del Planeta.
Los Dragones de Komodo habitan en las islas de Komodo, Rinca, Padar y algunas islas mas pequeñas colindantes a estas, esta zona fue declarada Parque Nacional en 1980, ademas hay también una pequeña población de individuos en la isla de Flores.
Así que el cuarto día de travesía en el barco, empezaría con una visita a otra isla del Parque Nacional, la isla de Rinca, para intentar ver ejemplares. Aquí todo fue mejor, el trato de los rangers y la hora a la que fuimos (7h de la mañana) propiciaron que todos disfrutáramos de unas horas en aquella isla. Unos cuantos nos decidimos por hacer el trekking mas largo y tuvimos la suerte de ver diversos ejemplares. Vimos varios adultos, vimos incluso dos Dragones en procesos de cópula y lucha, algo alucinante ver el tamaño de ellos cuando se ponían de pie luchando, también vimos varios ejemplares jóvenes unos en los senderos y algunos mas pequeños aún en los árboles, donde viven hasta que tienen un tamaño propicio para huir de los dragones mas grandes que pueden atacarlos para comérselos. Aquí también había búfalos, caballos, ciervos y jabalíes de los cuales vimos algunos entre la maleza. Y por su puesto que también había los dragones "domesticos" en la cocina de los rangers......
Me quedaré con la sensación de haber podido ver un animal único, tan hermoso como mostruoso, tan enorme como escurridizo, tan peligroso como autentico, un superdepredador ,vulnerable por la actividad humana...

KOMODO









                                                                                                                                                                                        photo by Julien


                                                                                             Javan deer





RINCA




















Woodpecker & Kobra


Komodo Island always seemed such a faraway place. Impossible to visit. Surreal. 
And there we were... at Komodo... as simple as that.
Komodo is on of the islands of the Lesser Sunda chain. Even though the dry climate makes it seem inhabitable- there are about 2000 people living there in two main villages. The inhabitants are descendants of former convicts and sulawesian Bugis people. 
Komodo is known for the huge manitor species living here (and surrounding islands): Varanus Komodensis- the Komodo Dragons. The local people believe that the dragons all come from the dragon/lizard pricess Orah, who was a twin to a human boy.
Probably the dragons are a relict population of lizards, that lived here and in Australia until the Pleistocene. The Komodo monitors can grow to over 3 meter in length and weigh up to 70kg. The dragons are strictly cornivorous. They kill their prey with the saliva that contains about 57 species of bacteria and the venomous bite. Only 12 meals a year are necesary for them... they attack even the big water buffaloes and Javan deers (animals that live on the islands, but are not native )
The Komodo Dragons can be found on Komodo, Rinca and some smaller surrounding islands aswell as in the western part of Flores. 
To me meeting the dragons was a mixed experience. We were supposed to stay at least 3hours on the island, instead we only had half of this time... We chose to do an hour and a half trekking, which in reality lasted only about 40 minutes... and the dragons, that were supposed to be so difficult to spot and live freely... were all gathered around the restaurants kitchen...waiting for the food, that some of the rangers feed them...
At least the visit to Rinca Island was more pleasant. There we had the opportunity to really see the island (during the long trek) and see the enviroment, where the dragons, and all the other animals, live. On our way we saw some wild pigs, monkeys, woodpeckers, cobras... and off course the most important: Komodo Dragons. I'm not sure how random the meeting with the huge monitors was... we saw them very close to the inhabited part of the island... but still- so much better to see them in their natural ecosystem... not lying underneath the houses... 
Still- beeing able to see these unique animals made a lifetime memory to us. I mean... we walked around between th Komodo Dragons...how cool is that?

Komodo nigdy nie było miejscem, które planowałam odwiedzić... wydawało się tak dalekie, że aż nieosiągalne...  
Okazało się, że to niezwykłe miejsce wcale nie jest tak daleko:) 
Komodo rozsławione zostało za sprawą największych żyjących obecnie jaszczurek- waranów z Komodo. Żyją one jednak nie tylko na Komodo ale również na wyspie Rinca, w zachodniej części wyspy Flores oraz na wielu maleńkich okolicznych wysepkach, należących do archipelagu  Mniejszych Wysp Sunda.
Waran z komodo według najnowszych badań jest najprawdopodobniej żyjącym reliktem po gadach żyjących w Indonezji i Australii aż do Plejstocenu. Mieszkańcy wysp wierzą, że warany- zwane smokami, są potomkami smoczej księżniczki, które powiła bliźniaki: chłopca-człowieka i dziewczynkę- warana.
Warany mogą osiągnąć naprawdę imponujące rozmiary: ponad 3m długości i 70kg wagi. Są mięsożerne, żywią się zarówno wodnymi bawołami i jawajskimi jeleniami, jak i mniejszymi zwierzętami zamieszkującymi wyspy. Zabijają zarówno trującym jadem jak i powodując infekcję poprzez oplucie ofiary 57 różnymi gatunkami bakterii zamieszkujących ich ślinę... później już tylko czekają aż zwierzę padnie- po czym powoli się posilają, samotnie lub grupowo. Taki posiłek wystarczyć może nawet na miesiąc.
Niestety wizyta na Komodo była dla nas wielkim rozczarowaniem. Owszem, wyspa jest piękna i ciekawa a warany robią wielkie wrażenie...ale niestety nie dano nam wystarczająco dużo czasu na nacieszenie się pobytem na wyspie. Treking, który miał trwać półtora godziny zajął zaledwie ok 40min, a warany (i jelenie) okazały się być udomowione, niż hodowane na wyspie kurczaki!
Komodo to park narodowy, mimo to strażnicy dokarmiają warany (informacja sprawdzona!chociaż strażnicy twierdzą, że warany wabione są zapachami z kuchni)... Wokół restauracyjnej kuchni i w parku zawsze wyleguje się kilka najedzonych resztkami waranów- a to chyba mija się z ideą ochrony gatunkowej w naturalnym środowisku...
Dużo lepiej wyglądało to na wyspie Rinca. Owszem- udomowione warany były i tam... ale przynajmniej spacer po wyspie był wystarczająco długi, abyśmy mogli przyjrzeć się temu niepowtarzalnemu ekosystemowi. Wyspa jest bardzo sucha- prawie pustynna, nawet w porze deszczowej pada tu niewiele co powoduje ciągły deficyt wody pitnej. Podczas trekingu zobaczyliśmy dzikie świnie, kobrę, całe tłumy makaków, ptaki takie jak dzikie kuropatwy oraz dzięcioły. Oczywiście udało nam się też dojrzeć warany- niektóre z nich podejrzanie blisko siedziby parku, inne jednak zupełnie przypadkowo w dużej odległości od siedzib ludzkich.
Komoda i Rinca to naprawdę wspaniała przygoda, która pokazała nam po raz kolejny, że nie ma miejsc "zbyt dalekich" ani rzeczy "zbyt niezwyczajnych".

No hay comentarios:

Publicar un comentario