domingo, 29 de septiembre de 2013

LA COSTA BRAVA....EL PORT DE LA SELVA !!

La última parada en la Costa Brava tuvo lugar en El Port de la Selva, todos deseábamos una última comida playera, una ultima cerveza o un ultimo tinto de verano......después un bañito y rumbo a¡¡¡ La France!!!!









The last place that we visited on COsta Brava was Port de la Selva, where we had our typical spanish lunch (with fideua for the boys, calamars for Critina and a gazpacho for me... yummy!) and off course... more beachin' and swimmin'.

Szorcik: Ostatni przystanek na Costa Brava to Port de la Selva, gdzie zjedliśmy typowy hiszpański obiad: katalońską odmianę paelli z makaronem zamiast ryżu, czyli fideua dla chłopaków, kałamarnicami dla Critiny i przepysznym gazpacho dla mnie... a potem plaża, słońce i ostatnie chwile(tudzież godziny) spędzone w wodzie...

LA COSTA BRAVA.....NOS VAMOS DE CALAS !!

No podíamos soportar la intensa tentación de bajar a bañarnos a alguna de las calas de el Cabo de Creus.....
El agua era cristalina, la temperatura perfecta y los relojes dejaron de avanzar para regalarnos una jornada de relax, baños y Sol.......
















After climbing down to we tried out some of the beaches in Cap de Creus. The day was as perfect as the morning. And swimming in the clear water was the top of everything well aside with the paddle surf that we all could try out ( and loooooved it) thanks to a french guy we met on the beach. 

Szorcik: Dzień w parku narodowym zaczął się idealnie i aż do zachodu słońca był idealny... Nurkując w krystalicznie czystej wodzie żałowaliśmy,że nie mamy sprzętu do nurkowania. Ale nawet z wysokości skał, na których się wygrzewaliśmy można było z łatwością oglądać ryby i inne morskie zwierzęta wraz z niesamowitą, bogatą florą. Na koniec udało nam się załapać na darmową lekcję paddle surfu... niestety nie starczyło nam baterii,żeby uwiecznić nasze przejażdżki:/

LA COSTA BRAVA....CAP DE CREUS !!

El Parque Natural de Cabo de Creus, es un lugar alucinante, las formas geológicas que allí podemos ver son abrumadoras.....
Es una pasada hallarse en un lugar tan hermosos, donde las estribaciones mas orientales de los Pirineos se adentran en el mar y donde los vientos de levante y sobre todo de Tramontana le dibujan ese relieve tan particular en sus esquistos y granitos.
El Mediterráneo enamora, por lugares como este.....




















I think I've never eatan a breakfast in such a perfect place like this. Cap de Creus is a National Park in Costa Brava. Sunshine, rocky mountains, ble sky and perfectly transparent water... what else do you need to be happy? Maybe coffe and toasts with tomato and olive oil... Well oh, life is GOOD!

Szorcik: Są chwile które mogłyby trwać wiecznie... Takie było nasze śniadanie w parku narodowym Cap de Creus. Słońce, niebieskie bezchmurne niebo, kamienne wzgórza z których rozciąga się widok na skaliste plaże i idealnie przezroczystą wodę...czego więcej chcieć? No może ciemnej kawy i tosta z pomidorami i oliwą... Dla takich momentów warto żyć!

LA COSTA BRAVA.....CADAQUÉS!!!!!

CADAQUÉS!!!..ya decía yo que tanta gente me dijera que debía de ir.....es de una belleza espeluznante.
Quede embelesado en el preciso momento en el que la divisé desde lejos, al atravesar la montaña de Puig de Paní....
Cadaqués, es el pueblo  más oriental de la península Ibérica , situada al otro lado de las montañas de Puig de Paní y Puig de Bufadors, por lo que siempre estuvo un poco aislada. Es un pueblo de pescadores , donde las anchoas de Cadaqués es su producto mas destacado y donde además gracias a la particularidad de su aislamiento siempre atrajo a artistas , bohemios y turistas.
Nosotros la verdad, es que pronto nos sentimos en un lugar especial, la belleza pura mediterránea de sus calles, el color blanco de sus paredes, la música de las olas rompiendo en las calas del pueblo, nos impregnaron de los días en que Dalí se paseaba por su calles,de las visitas veraniegas de Lorca o Picasso......no pudimos mas que disfrutar y disfrutar.....


The second stop was the baetiful Cadaques, small city that was Dali's favorite.. no wonder. White tiny buildings on small but sheer, rocky hills and the view over a gulf full of yachts make it so picturesque. It's a bit sleepy in the evening, but definately worth to visit.

Szorcik: Drugi przystanek na Costa Brava to ukochane miasteczko Dalego- Cadaques. Miasteczko jest małe ale przepiękne. Położone jest na niewysokich ale stromych wzgórzach. Spaceru nie ułatwia też fakt, że wąskie uliczki wyłożone są kamieniami... i to niezbyt równo- pewnie dlatego butów na wysokim obcasie na próżno tu szukać. Białe domy, w połączeniu z błękitem zatoki i jachtami zaparkowanymi przy ujściu do morza sprawiają, że będąc w Cadaques czujesz się jak część widokówki. Szkoda tylko, że nocą jest tu dość sennie i jak dla mnie zbyt spokojnie...