Llegó el día en que nos separaríamos de nuestros amigos de viaje, cada cual emprendió su ruta y el grupo se separaba definitivamente, nosotros habíamos elegido irnos a Sihanoukville.
Queríamos irnos un par de días a la playa, a recargar las pilas y descansar. Llegamos a Sihanoukville tras un largo viaje de unas 12h y nos dirigimos hacia la zona playera de Serendipity, la zona mas frecuentada por mochileros y turistas.
Serendipity, no fue lo que nos habíamos imaginado, dista mucho de ser un lugar idílico, pero era sin duda la zona mas animada de Sihanoukville. Aquí, en esta zona el ambiente nocturno no tiene horarios y la inmensa cantidad de bares, restaurantes y garitos hacen de ella un destino propicio para divertirse.
La playa bien pudiera ser un lugar increíble, pero en cierto modo la gran cantidad de restaurantes a pie de playa y sobretodo sus desagües nos hacían algo desagradable bañarnos allí. Pero bueno, los paseos por la costa, entre los cocoteros o las casuarinas y disfrutar de algunas cervecitas en aquel lugar nos propiciaron dos días tranquilos, que en cierto modo era lo que buscábamos.
Ademas allí no fuimos solos, nuestro querido amigo "Monzón" nos había acompañado para quedarse, pero nos daba treguas para poder salir a descubrir el lugar.
After leaving behind our friends on a short stop in Phnom Penh, we decide, we needed some time to relax and headed to the beach. Unfortunately, during the few days that we spent in Sihanoukville, the coast was hit by monsoon storms, so we could only go on walks along the beach in the short breaks between the heavy rainstorms. Still it was enough to enjoy the beach and watch the people having fun in the ocean- nevermind the monsoon. All the locals were having their pick nicks at the beach eating their seafood, while their children were going crazy in the wavy waters.
We didn't took the risk to bath though... the wastewaters from the town were dumped directly to the ocean...
Sihanoukville is known to know how to party, the whole ocean promenade fills up with party people after the dark, but it was totally not our type of pratying- you know... old western guys wth young cambodian girls and some totally drunk tourist only talking about getting waisted... Not our thing. The beach was good enough during daytime, even despite the rain.
Szorcik: Po szybkim pożegnaniu z naszymi przyjaciółmi podczas przesiadki w Phnom Penh, ruszyliśmy na południe po trochę relaksu na plaży. Nieszczęśliwie (?) akurat na nasz pobyt przypadły mocne monsunowe burze w tym regionie. O typowym plażowaniu mogliśmy więc zapomnieć, natomiast pogoda była łaskawa na tyle, że pozwoliła nam na długie spacery wzdłuż oceanu. Mieliśmy dzięki temu wiele okazji do przyjrzenia się lokalnym turystom, którzy mimo deszczu rozkładali swoje hamaki, zajadali się owocami morza, obserwując jak ich dzieci walczą z falami.
My kąpieli nie zaryzykowaliśmy- wszystkie ścieki z miasta są to wlewane bezpośrednio do oceanu... spacerując po plaży czasem trzeba przeskoczyć przez śmierdzące, brązowe strumyki. Jakoś mało to zachęcające...
Nocą plaża przejmowana była przez turystów zagranicznych. Bary zamieniały się w imprezownie. Nas ten klimat zupełnie nie pociągał- starzy bogaci europejczycy czy amerykanie, z młodymi Kambodżankami pod rękę oraz rozkrzyczani, pijani dwudziesto-kilkulatkowie, których jedynym tematem do rozmów jest upijanie się.... hmmmm plaża w ciągu dnia i filmowe wieczory w hotelu to zdecydowanie lepsza opcja:)
Queríamos irnos un par de días a la playa, a recargar las pilas y descansar. Llegamos a Sihanoukville tras un largo viaje de unas 12h y nos dirigimos hacia la zona playera de Serendipity, la zona mas frecuentada por mochileros y turistas.
Serendipity, no fue lo que nos habíamos imaginado, dista mucho de ser un lugar idílico, pero era sin duda la zona mas animada de Sihanoukville. Aquí, en esta zona el ambiente nocturno no tiene horarios y la inmensa cantidad de bares, restaurantes y garitos hacen de ella un destino propicio para divertirse.
La playa bien pudiera ser un lugar increíble, pero en cierto modo la gran cantidad de restaurantes a pie de playa y sobretodo sus desagües nos hacían algo desagradable bañarnos allí. Pero bueno, los paseos por la costa, entre los cocoteros o las casuarinas y disfrutar de algunas cervecitas en aquel lugar nos propiciaron dos días tranquilos, que en cierto modo era lo que buscábamos.
Ademas allí no fuimos solos, nuestro querido amigo "Monzón" nos había acompañado para quedarse, pero nos daba treguas para poder salir a descubrir el lugar.
beach basketball- see the basket?/ baloncesto en la playa/ koszykówka na plaży-widzicie kosz? |
After leaving behind our friends on a short stop in Phnom Penh, we decide, we needed some time to relax and headed to the beach. Unfortunately, during the few days that we spent in Sihanoukville, the coast was hit by monsoon storms, so we could only go on walks along the beach in the short breaks between the heavy rainstorms. Still it was enough to enjoy the beach and watch the people having fun in the ocean- nevermind the monsoon. All the locals were having their pick nicks at the beach eating their seafood, while their children were going crazy in the wavy waters.
We didn't took the risk to bath though... the wastewaters from the town were dumped directly to the ocean...
Sihanoukville is known to know how to party, the whole ocean promenade fills up with party people after the dark, but it was totally not our type of pratying- you know... old western guys wth young cambodian girls and some totally drunk tourist only talking about getting waisted... Not our thing. The beach was good enough during daytime, even despite the rain.
Szorcik: Po szybkim pożegnaniu z naszymi przyjaciółmi podczas przesiadki w Phnom Penh, ruszyliśmy na południe po trochę relaksu na plaży. Nieszczęśliwie (?) akurat na nasz pobyt przypadły mocne monsunowe burze w tym regionie. O typowym plażowaniu mogliśmy więc zapomnieć, natomiast pogoda była łaskawa na tyle, że pozwoliła nam na długie spacery wzdłuż oceanu. Mieliśmy dzięki temu wiele okazji do przyjrzenia się lokalnym turystom, którzy mimo deszczu rozkładali swoje hamaki, zajadali się owocami morza, obserwując jak ich dzieci walczą z falami.
My kąpieli nie zaryzykowaliśmy- wszystkie ścieki z miasta są to wlewane bezpośrednio do oceanu... spacerując po plaży czasem trzeba przeskoczyć przez śmierdzące, brązowe strumyki. Jakoś mało to zachęcające...
Nocą plaża przejmowana była przez turystów zagranicznych. Bary zamieniały się w imprezownie. Nas ten klimat zupełnie nie pociągał- starzy bogaci europejczycy czy amerykanie, z młodymi Kambodżankami pod rękę oraz rozkrzyczani, pijani dwudziesto-kilkulatkowie, których jedynym tematem do rozmów jest upijanie się.... hmmmm plaża w ciągu dnia i filmowe wieczory w hotelu to zdecydowanie lepsza opcja:)
No hay comentarios:
Publicar un comentario