VIETNAM, ¡te escribo en mayúsculas porque te lo mereces!, por ser un país tan amable y tan lleno de aventuras. De Sur a Norte eres hermoso, loco e incomprensible, amaneces temprano tranquilo, para dar paso en poco tiempo al caos mas divertido del planeta(después de India claro).
Vives sobre dos ruedas, albergas lugares tan hermosos que cuesta creer que existen, te crees pequeña y estas llena de grandes personas, honradas, trabajadoras y constantes, no decaes nunca y sin embargo te tranquilizas en las bastas extensiones de arrozales. A veces eres insoportable, aburres con el sonido de tus motos, pero te miro y expiro felicidad, porque una vez tras otra ofreces nuevas anécdotas, nuevos momentos irrepetibles.
No tienes complejos, has sobrevivido a las mas infames adversidades, y aún abres tus puertas a los forasteros, eso me abruma. Tío Ho os pidió un país prospero, libre y revolucionario y no decaéis en el intento, eso me enorgullece, sois ese tipo de pueblo que cabalga a lomos de la historia.
Ondeáis una bandera hermosa, con orgullo, y lleváis con entusiasmo el devenir de vuestro futuro, quizás incierto, pero al fin y al cabo vuestro.
Os coméis todo amigos y amigas, y cuando digo todo es todo. Os pierde el café y tenéis la cerveza mas barata del mundo, es ver Bia Hoi y sentarme en uno de vuestros tenderetes......¡y que tenderetes!, os encantan esas sillas y mesas diminutas donde sentarse viene acompañado de una risa.
Sois ese país necesario, ese lugar donde perderse, donde comprender tantas cosas.....sois ese país, cuya estampa es importante en mi Pasaporte y en mi vida.
VIETNAM, INDEPENDENCIA, LIBERTAD Y FELICIDAD......AMIGOS PARA SIEMPRE.
We spoke with many people about Vietnam
and we heard lots of ugluy things about the country- the typical
stories about scams and way to touristic character of the coutry plus
the locals were supposed to be rude and not nice at all.... and than
coming to Vietnam was a real big shock- a positive shock. To me
Vietnam is one of the coolest places on earth!And I do say it after
having many troubles with the tours, horrible guides and fights about
the prizes that are doublked for the foreigners. Still- Vietnam is
the best.
The people might actually seem a bit
harsh at the first sight. But I have not met other people in Asia
with such a funny and surprising sense of humor. Even with the most
serious face expressions they actually laugh. They are ironic and
love making jokes. Boy, did I have many occasions to burst with
uncontrolled laughter!And they say what they think and what they
mean- but only if they bother... you get what you give- and it seems
that only people with the right attitude would be allowed to get
closer, typical tourists just interested in buiyng stuff and not
willing to figure aout the vietnamese spirit will just get annoyed
looks, get ignored or/and ripped off all the time (ok- the last thing
counts for everyone... getting a local price for anything is almost a
miracle... but not impossible:))
The behaviour of the people reminded me
a bit of India, the chaos in the queues, the looks that we got on the
streets and the questions they constantly asked us („Where you from
sir?Please take picture!”)
Szorcik: O Wietnamie sporo się
nasłuchaliśmy od innych podróżników, w większości były to
opinie niepochlebne: bo drogo, bo oszukują na każdym kroku, bo ceny
dla turystów zawyżają i w ogóle ludzie nimili i zblazowani jacyś
i turystów maj a głęboko w poważaniu... Tak obiektywnie na to
patrząc to jest w tym mnóstwo racji, ALE dla mnie Wietnam to i tak
jeden z najwspanialszych krajów pod słońcem! Rzeczywiście, w
pierwszym kontakcie okazać się może, że Wietnamczycy są nieco
zimni. Za tą nieprzyjemną fasadą kryje się jednak niespotykane
poczucie humoru. Wietnamczycy są sarkastyczni i uwielbiają żartować
i robić sobie nawzajem kawały, często zachowując przy tym
kamienną twarz. Dawno się tak nie uśmiałam, jak w Wietnamie. Są
też szczerzy do bólu- mówią prosto w oczy, co myślą... ale nie
wszystkim. Tym, którzy na szczerość nie zasługują, pozostaje
foch i bycie zupełnie zignorowanym.
W zachowaniu Wietnamczycy przypominali
nam nieco Hindusów- chaotycznością, niukrywanym zdziwieniem na
nasz widok, śrubującymi spojrzeniami i irytującymi pytaniami- i
może to właśnie to ulotne wspomnienie Indii sprawiło, że
pokochaliśmy Wietnamczyków, i to na tyle że nawet podwyższone dla
obcokrajowców ceny nie psuły nam humoru:)
FOOD/ JEDZENIE/ COMIDA
Vietnamese food is good. It was
actually easier to find vegan stuff than anywhere else (not that it
was easy, just easier:)) After learning a few phrases I could manage,
although my pronounciations led to trouble and misunderstandigs
sometimes:) Anyways- there are always a few things, that almost
always are vegan: tofu in tomato, fried green leafs, rice, rice,
rice..... But we also found many restaurants with mock meat and and
loads of vegetables.
The Vietnamese love their pho- noodles
and the spring rolls: nems. Apart from that it's all about meat....
and other crazy things, that might seem unedible. Hector gave me some
hard times, when trying to taste everything- dog meat not
excluded!And the food found on the markets was sometimes extreme- and
I am not the sensible type. But mostly it was delicious. And cheap.
Street food was amazing, easy to get
and had a big variety to offer. Hawker stalls (forget the western
view on the hygiene) were always surrounded by people sitting on the
tiny plastic chairs. Most of the streets are filled with caffes,
where you can ONLY get coffe (maybe tea). I'm not the biggest fan of
the vietnamese coffee, but must say that you have a lot to choose
from- even a coffe with raw egg is an option...
It is worth to mention the beer in
Vietnam- you can get it very cheap- if you drink it local. Bia Hoi is
draught beer- it usually costs a few cents per glas, it's fresh (the
barrels are changed frequently- the beer would rather finish too
quick than get unfresh). The barrels are kept outside in most cases
but even though there is so cooling system, the temperature is quite
ok. Some of the bar owners had theis great idea to put the barrels
into the fridge. The draught is then mounted in the side of the
fride... or they just open the fridge each time they want to serve
the beer. Brilliant:)
Wietnam okazał się dla mnie łaskawszy
pod względem dostępności wegańskiego jedzenia, niż reszta Azji
(łatwiejszy nie oznacza niestety łatwy). Opanowawszy kilka
najważniejszych wyrażeń jakoś sobie radziłam- choć nie bez
nieporozumień związanych z wymową! Udało nam się znaleźć
buddyjskie restauracje praktycznie we wszystkich odwiedzonych
miejscowościach. Asortyment udawanego mięsa jest tu imponujący i
smaczny. Na ciężką próbę za to wystawił mnie Hector, który jak
zwykle nie powstrzymywał się przed próbowaniem „spożywczych”
nowości... niestety te eksperymenty były nieco zbyt nieprzyjemne...
a degustacja psiego mięsa... no coż.... mocno ponad moje granice
tolerancji. A pole do popisu jeśli chodzi o „dziwne jedzenie”
jest duże, bo je się tu- podobnie a może nawet bardziej niż w
Kambodży- WSZYSTKO: od insektów po wnętrzności dużych zwierzaków
(mocno śmierdzące dodam!)
W niewegetariańskich knajpach na ogół
znaleźć się dało jakaś wege pozycję- gotowane zielone liście
lub np. tofu w pomidorach. W Wietnamie zdecydowanie nie głodowałam.
Wietnamczycy uwielbiają Pho, czyli
makarony. Ulubioną przekąską obok mięsnych szaszłyków są
sajgonki, czyli nem. Pije się tu niepoliczalne wręcz ilości kawy.
Znaleźć można całe ulice na których mieszczą się tylko i
wyłąćznie kawiarnie. Mi kawa po wietnamsku nie przypsadła do
gustu, jest nieco słodkawa w smaku, choć wybór kaw jest tu bardzo
duży... pewnie w końcu i mnie udałoby się znaleźć tę moją
ulubioną. Kawa podawana do śniadania może zostać przyrządzona
z... pianą z surowych jajek.
Ogólnie jedzenie jest tanie. Uliczne
stoiska (jeśli przymknąć oko na higienę) to kopalnie różnorakich
smakołyków, a wokół nich zawsze zbierają się tłumy.
Warto wspomnieć też o lokalnym piwie:
Bia Hoi to bardzo tanie piwo beczkowane. Zawsze świeże- dowożone
na bieżąco, codziennie. Prędzej niż na nieświeże bia hoi,
trafimy na lokal w któym się ono po prostu za wsześnie skończyło.
Beczki z których nalewane jest piwo nie mają własnego systemu
chłodzenia, mimo to temperatura piwa jest ok (a można też
azjatyckim zwyczajem wrzucić do niego lodu). Niektórzy właściciele
barów znaleźli jednak swój własny sposób na chłodzenie. W wersji
zaawansowanej trzymana w lodówce (!!!) beczka ma kranik do
serwowania napoju na zewnątrz. W wersji skromniejszej lodówkę
trzeba otworzyć za każdym razem aby nalać piwa. I jak tu nie
kochać tego kraju?
meat/mięso wszędzie/carne |
markets/ targowiska/ mercados |
who said the restaurants and shops can only be on land? i kto powiedział, że restauracje i sklepy mogą być tylko na lądzie?/ Quien ha dicho que las tiendas y restaurantes solo pueden estar en tierra? |
what is Vietnam known for?NEM!/ z czego znany jest Wietnam? Z sajgonek oczywiście:)/ ¿por que es conocido Vietnam?¡¡¡Claro que por los nem!!!! |
In Vietnam STREET FOOD is realy made on the streets/ w Wietnamie określenie "jedzenie uliczne" wzięto sobie bardzo do serca/ En Vietnam la comida callejera de verdad es de la calle! |
outdoor kitchens/ kuchnie polowe:)/ cocinas exteriores |
Nem, Pho & Co |
:) |
ACCOMMODATION/
ALOJAMIENTOS/ NOCLEGI
In
Vietnam- apart from the big cities, it's always possible to find
something cheap- and often really high standard (with soaps, towells
and even toothbrush and combs provided ). We did couchsurfing in HCMC
and the rest was as usual- searching anything cheap- always with
luck. The homestay in Mai Chau was extraoridinary- we got loads of
food, free bikes and got spoiled like little babies:)
Noclegi
w Wietnamie na ogół są tanie a standard pokoi jest wysoki. W Hue
za naprawdę niewielkie pieniądze otrzymaliśmy pokój iście
luksusowy. W hotelach zazwyczaj są ręczniki, mydło, szczoteczki do
zębów a nawet jednorazowe grzebienie. Woda i herbata bez
ograniczeń. W dużych miastach jest drożej, ale nie ma tragedii.
Najlepszym doświadczeniem jeśli chodzi o noclegi, był chyba dom
gościnny w Mai Chau- w cenie oprócz ton jedzenia mieliśmy rowery i
iście rodzinną atmosferę.
TRANSPORT
This
should be a separate post on it's own. Traffic in Vietnam is crazy- I
didn't think I would ever say it, but it might be even more chaotic
than in India. Motorbikes are everywhere- even on the pavements.
Walking- you don't have no rights on the streets. Crossing the street
is always a lifethreating hazard. And walking oon the pavements is
impossible, because all the bikes are parked there. And moto-taxis
are on the top of the extreme. The drivers talk on the phone while
driving, smoke cigarettes... and no amount of luggage is to much,
even if the drivers can't move.
In
Vietnam anything can be transported on the motorbikes. We saw
furniture (a whole bed!!!), animals, whole families....
The
public transport works ok, although in HCMC the local buses stop
working early- at 8pm, after that you have to take the taxi or
motorbike taxi. Often the drivers try to charge you double or
triple... but we always had the exact amount prepared and with that
the discussion usually was over.
As of
the travels around the country- if you don't want to waist to much
time on public buses, there is a possibility to buy an open ticket
from HCMC to Ha Noi, with several stops on the way (the price depends
on the amount of stops). The night buses that operate on this route
are very comfortable. The only problem could be the other
passengers... Vietnamese people smoke on the buses- sometimes just
underneath the sticker, that says it's not allowed, and noone really
cares about the tourist that are not so pleased with the smell of the
cigarettes inside of AC bus, where you cannot open the windows. If
you say something they would just go smoking to the bus toilet:)
Ruch
drogowy w Wietnamie to czyste szaleństwo. Przejście przez ulicę to
czyn bohaterski, o pojazdach ustępujących drogę można zapomnieć-
na ulicy pieszy nie ma żadnych praw. Na chodnikach też zresztą
nie... tam po prostu nie ma dla pieszych miejsca- chodniki to w końcu
idealne miejsca parkingowe dla motorów.
Transport
publiczny jest w Wietnamie tani (jeśli nie zostaniemy skasowani
potrójnie z okazji posiadania europejskiego paszportu). W dużych
miastach autobusy miejskie kursują tylko do wczesnych godzin
wieczornych. W HCMC ok 20:00 na autobus nie ma co liczyć, trzeba
wziąć taksówkę lub mototaksówkę. Mototaksi są tanie, ale
podróż nimi mrozi krew w żyłach. Kierowcy zupelnie nie
przestrzegają reguł ruchu drogowego (choć reguły to chyba nie
jest odpowiednie słowo w przypadku Wietnamu). Nieważne ile bagażu
chcemy przewieźć- nie ma problemu, wszystko się zmieści, nawet
jeśli to oznacza, że zostanie upchnięte w sposób ograniczający
ruchy kierowcy.... no ale to przecież nic strasznego?!:) Zresztą
kto by się przejmował niemożliwością swobodnego skręcania skoro
kierowca w czasie jazdy pali papierosy lub rozmawia przez telefon. To
się dopiero nazywa podzielna uwaga (motor+telefon+ bagaż między
nogami+ pasażer z tyłu + tysiąc motorów wokół).
Jeśli
chodzi o poruszanie się po kraju, to dobrym pomysłem jest
wykupienie biletu otwartego z HCMC do Ha Noi. Oszczędzić w ten
sposób można sporo czasu. Kupując bilet wybiera się liczbę
przystanków, a później samemu decyduje, kiedy podróżować.
Autobusy te kursują zazwyczaj nocą i są bardzo komfortowe... no
chyba, że trafi się na palących współpasażerów. W Wietnamie z
zakazu palenia w transporcie publicznym nikt sobie nic nie robi.
Nierzadki jest widok palaczy rozkoszujących się fajką tuż pod
wielkim napisem Zakaz Palenia. Palacz w małym lokalnym autobusie to
nie tragedia... można otworzyć okno (tzn. jeśli okno się otwiera,
albo jeśli w ogóle jest okno... lokalne autobusy są nieco
rozklekotane:)) Problem pojawia się, gdy autobus jest z klimatyzacją
a okien nie da się otworzyć. Na pomoc kierowcy nie ma co liczyć-
bo w końcu on też pali.... a interwencja kończy się
przemieszczeniem się palacza do autobusowej toalety, co wcale sprawy
nie rozwiązuje:/
night buses on the way from HCMC to Ha Noi/ tak wyglądają nocne autobusy na trasie HCMC- Ha Noi/ así son los autobuses nocturnos entre HCMC y Ha Noi. |
motorbikes are everywhere/ motocykle są wszędzie/ las motos estan por todas partes |
the helmets often have a hole in the back... for the ponytail/ w kaskach często jest dziura na kitkę- ciekawe co na to przepisy bhp/ en los cascos a menudo hay huecos para el pelo |
3,4,5... and doesn't mean it can't be more:)/ 3,4,5... a może być i więcej:) / 3,4,5.... y puede ser mas:) |
the tiny plastic chairs aren't made for our size/ maleńkie plastikowe stołeczki nie są zrobione dla ludzi naszych rozmiarów/ las sillas enanas no están hechas para gente de nuestro tamaño. |
siesta |
the tabacco is smoked from bamboo pipes/ tytoń pali się z bambusowych fajek/ al tabaco se fuma en pipas de bambú. |
"are they real?"/ "to prawdziwe włosy?"/ "¿eso es pelo de verdad?" |
playing games everywhere/ gry obecne są wszędzie/ juegos por todos los lados |
floating gas stations/ nawodne stacje benzynowe/ gasolineras flotantes |
Ninio q introduccion mas bonita a Vietnam....deberian publicartela...besitos pa los dos
ResponderEliminar