domingo, 12 de octubre de 2014

¡¡ CON WINSTON EN SINGAPUR !!

La vida da muchas vueltas, tantas que en una de ellas debíamos reencontranos con nuestro amigo Winston.
A Winston le albergamos en nuestra casa de Montauban en enero de 2012, mientras hacía su viaje en bici de Singapur a Londres, un periplo que le costo mas de año y medio y del cual escribió un libro. En ese libro donde cuenta sus experiencias del viaje, salimos como parte de sus memorias, dedicándonos hermosas palabras y apareciendo en una foto, esto nos hizo muchísima ilusión. El libro está escrito en chino, pero no hace falta entenderlo para saber lo que se esconden esas lineas que cuentan el increíble viaje de un muchacho que un día decidió partir en bici desde Singapur hasta los confines de Inglaterra.
Yo le había prometido venir alguna vez en la vida a verlo y al fin esa promesa se había hecho realidad, porque de nuevo estábamos ante Winston,  nuestras sonrisas volvían a juntarse.
Winston un amigo bondadoso y muy generoso, nos recibió con la mayor de sus sonrisas, nos invitó a todo cuanto pudo y junto a él recorrimos los lugares mas carismáticos de Singapur......compartimos cervezas en la mítica zona de marcha de Singapur, nos invitó a cenar a uno de los mejores restaurantes veganos que jamas hayamos estado, nos hizo descubrir las alturas de la ciudad y nos regaló una última cena a orillas del mar.....pero lo mas importante era pasar tiempo juntos recordando su paso por Montauban o contándonos aventuras de nuestros viajes.
¡GRACIAS POR TODO WINSTON! THANKS FOR YOUR GENOROSITY AND HOSPITAITY!!
El viaje merece la pena , cuando te reencuentras con amigos como Winston.
the article that Winston wrote about us











our book:)








Back in january 2012 we received a couch request which we gladly accepted. It was from a guy named Winston, who did a bicycle trip to London all the way from Singapore. It took him a year and a half and he wrote a book about his adventures.
Back then we promised him that we will visit him in Singapore someday... and so we did! And Wiston suprised us with the last example of his book- and we are featured in it!So exciting, although we don't really know what exactly it says:)
It was a pleasure to spend these few days with Winston. He showed us around like only a local can do and treated us with the most tasty meals we ever had: we had a lovely dinner at the local Loving Hut and some yummy chinese food at the most popular chinese restaurant, where Hector got to taste the famous Singapore crab in black pepper sauce, while I enjoyed my sour soy soup and veggies...
We also got to see the city from The Pinnacle at night which was amazing and had some beers at Clarks Quay, which is a must, when you visit the city.
Also- by the time we were there, Singapore was in the Formula 1 Grand Prix Fever, so we also got a glimpse of that.
Thank you Winston- we had so much fun and it was a pleasure to meet you again my friend:)

Na początku 2012 roku dostaliśmy couch request od Winstona. Jego półtoraroczna podróż rowerowa z Singapuru do Londynu właśnie dobiegała końca a po drodze akurat przejeżdżał przez Montauban. Wtedy to obiecaliśmy mu, że kiedyś go odwiedzimy- i udało nam się!
Na powitanie dostaliśmy od Winstona ostatni egzemplarz ksiązki, w której opisał swoje przygody- jest tam rozdział poświęcony nam!Nie wiemy co prawda, co dokładnie jest tam napisane, ale i tak jesteśmy dumni z bycia bohaterami czyichś podróżniczych opowieści:)
Winston po mistrzowsku oprowadził nas po mieście i ugościł wręcz po królewsku, najlepszymi ucztami naszej podróży. Była więc kolacja w wegańskiej restauracji Loving Hut, gdzie omal nie pękł mi żołądek od tej ilości pysznego jedzenia na myśl o którym do tej pory cieknie mi ślina... W porcie natomiast, w nasłynniejszej singapurskiej restauracji serwującej owoce morza, Hector spróbował słynnego kraba w sosie z czarnego pieprzu, podczas gdy ja pieściłam moje kubki smakowe chińską kawśną zupą sojową i warzywami z tofu.
Dodatkowym urozmaiceniem (i zarazem utrudnieniem w transporcie) było dobywające się właśnie Grand Prix Formuły 1. Co prawda wyścigu żadnego nie widzieliśmy, ale miasto pełne było towarzyszących wyścigowi imprez.
Razem z Winstonem podziwialiśmy też miasto nocą z dachu (56.piętro) wieżowca Pinnacle oraz wypiliśmy obowiązkowe piwo nad kanałem w Clarks Quay.

No hay comentarios:

Publicar un comentario