domingo, 31 de agosto de 2014

PAKSE. PROVINCIA DE CHAMPASAK.

Emprendimos rumbo al sur de Laos, a la provincia de Champasak, para llegar 24h después a la ciudad de Pakse. Desde aquí teníamos planes de visitar un poco la provincia.
Pakse es una ciudad de paso o mas bien una ciudad de transito, desde la cual uno pude dirigirse a diferentes puntos de interés en la provincia de Champasak.
La ciudad no era especialmente bonita, mas bien lo contrario, pero anclada en las confluencias de los ríos Mekong y Xé  tenía un toque particular.
Lo importante de Pakse no fue ni mucho menos lo que vimos, sino que en los días que pernoctamos aquí hicimos numerosos amigos con los cuales compartir las tardes para llenarlas de risas y anécdotas.
Así fue como conocimos a Davy, Anna y Pierre .Para días después conocer a Benoit, Laetitia, Cloe y Thijs con los cuales seguiríamos el viaje hacia el sur de Laos.











rice whisky with the hotel manager






Pakse is not interesting. It's a city in the middle of Laos. It's a place from where you can book tours to other more exciting destinations. In the city there are few temples, small market and some unrenovated colonial buldings- nothing special, just a normal sleepy town where everybody just stays while preparing their tours elsewhere... But also here we met so many lovely people: Davy and Pierre and Anna who made the tour to Plateau Bolaven with us and who we met again in Don Det and Phom Penh and Laeticia, Ben, Cloe and Thijs who became our travel compagnions (and friends) for quite some time...

Szorcik: Pakse, położone w centrum kraju nie jest miejscem ciekawym. Ot zwykłe miasteczko, kilka świątyń, targowisko i garść zaniedbanych kolonialnych budynków. Nic specjalnego. Jest to natomiast miejsce wypadowe do innych, ciekawszych destynacji w okolicy, turyści raczej nie zatrzymują się tu na dłużej. Jednak to właśnie to miejsce skrzyżowało nasze drogi z wieloma wspaniałyymi ludźmi: Francuzami Davym i Pierrem oraz angielką Anną, z którymi zwiedziliśmy Plateau de Bolaven oraz których spotkaliśmy jeszcze wiele razy, między innymi w Don Det i Phom Penh. Tutaj zaprzyjaźniliśmy się też z Francuzami Laeticią (mieszkającą w Nowej Kaledonii), Benem i Cloe oraz z Holendrem Thijsem. Wraz z nimi spędziliśmy sporo czasu i dzieliliśmy cudowne chwile podczas wielu podróży.

No hay comentarios:

Publicar un comentario