Aquí quizás e disfrutado mas debido a la "cercanía" de sus gentes ,debido a la impronta que dejó la colonización del Imperio español ,salvando claro está su devoción irrevocable a la fe de Cristo.
Filipinas nos recibió de manera hospitalaria en la isla de Luzón, donde junto a nuestra amiga Jepril no dejamos ni un segundo de disfrutar de todo lo que nos acontecía, los lugares, sus amigos y los viajes hacía los puntos mas carismáticos de la isla. Aquí aprendimos a saborear la cultura filipina desde dentro , de la mano de Jepril.
Adoré pasearme por las calles y descubrir la proximidad de tantas cosas con España, la increíble cantidad de palabras castellanas en sus diferentes dialectos y Tagalo(unas 2500), podría enumerar muchas como cuchara, cuchillo, plato, mesa, calle, pan, los números, las horas, los meses y los días, aunque muchos escritos de una manera diferente, mas antigua quizás.O sus comidas como "Arroscaldo", Calderetas, Chicharrones, lechón, "Lentehas", pan....podría tirarme una hora escribiendo todo aquello que vi en castellano, y que a veces tanta gracia me hacia, pero me quedare con el saludo "Comosta"(¿Como estás?).
A parte claro está, de la cercanía cultural la gente, Filipinas nos ofreció mucha hospitalidad, muchos momentos de contacto humano, pues los lugareños son realmente abiertos y bondadosos. En cada isla poseen un carácter diferente, pero jamás se les borra esa sonrisa de la cara con la cual te dan la bienvenida.
Luzón, Palawan y Cebú son parte importante de nuestro periplo en busca de esta "Vuelta al Mundo", aquí sentimos por primera vez la sensación de quedarnos, la sensación de haber encontrado un lugar en el que sentirnos realmente en casa......así que aunque ya nos hemos ido, seguro que volveremos alguna vez a esta hermosa tierra, a este archipiélago donde la bondad es mas numerosa que la cantidad de sus islas, y donde una sonrisa aparece SIEMPRE tras un "tricicle", tras un "jeepney", tras un puesto de comida callejera o en sus playas ,pueblos y parajes........
¡¡¡ SALAMAT JEPRIL !!
¡¡¡¡ SALAMAT PO FILIPINAS !!!!!
GRACIAS A TODOS LOS QUE HICISTEIS NUESTRA ESTANCIA EN LAS FILIPINAS UNA APASIONANTE ETAPA DE NUESTRO VIAJE.
Philippines or Pilipinas like the locals call it, have it all- mountains, rivers and the most beautiful beaches in the world. The only problem is, that to see them all you would have to stay here forever (the lifetime option is actually not that bad!!!:) ). Each island is different: the landscapes, languages spoken, food and habits vary between the regions. There is one thing that brings everyone in Pilipinas togheter- it's the history of dependence- from Spain, Japan and then the US. You can see the spanish and american influence everywhere, and the stolen years are still present in peoples memories.
The Filipino people have a fun attitude for life- they like beeing outside, they love beeing with each other, they love celebrating and they are very friendly... and this all even though the life in the Philippines can get hard at times! But the typhons and poverty don't let their smiles disappear from their faces- and only sometimes you will hear a sad life story, followed with a "nevermind, everything is ok". This optimism togheter with the hospitality were something very special. We met so many wonderful people here and made real friends- like Jepril, who hosted us in Baguio. We definately want to repeat the filipino experience.
Szorcik: Filipiny już od pierwszych chwil naszego pobytu urzekły nas gościnnością i optymizmem mieszkańców. Filipińskie krajobrazy rzeczywiście dają mnóstwo powodów do uśmiechu: rzeki, góry, gęste, tropikalne lasy i ,przede wszystkim, tysiące wysp z niezliczoną ilością przepięknych plaż, często dziewiczych i pokrytych drobniusieńkim białym piaskiem. Jednak kraj został też mocno doświadczony przez historię oraz katastrofy naturalne. Kiedyś zbitek nie mających ze sobą wiele wspólnego wysp, skolonizowany na ponad 300 lat przez Hiszpanów, następnie zależny od Japonii po to żeby przejść pod wpływy amerykańskie. Wszystko to odcisnęło piętno na mentalności oraz kulturze kraju. Mówi się tu w ok. 80 różnych językach, z których każdy uległ w jakimś stopniu językom kolonizatorów. Jednak to właśnie Hiszpanie oraz amerykanie nomen omen "zjednoczyli" filipińskie społeczeństwo.
Filipiny to kraj biedny, a coroczne tajfuny- często przybierające rozmiary klęski żywiołowej, jak na przykład zeszłoroczna Yolanda, po której kraj do tej pory się nie otrząsnął, dodatkowo komplikują życie. Mimo to- ludzie są tu przesympatyczni, otwarci i zawsze pomocni.
FOOD/COMIDA/JEDZENIE:
For Hector the food in the Philippines was fun- so many things are the same or similar to what he knows from Spain- maybe just made with more exotic spices. He found his favourite chicharon (dried and fried pork skin... how disgusting is that!). He could taste the oriental version of adobo (marinated meat), longanisa (sausages), green lentils stew called "lentehas" (in spanish lentejas) and arroz caldo (rice soup).
For me it was a nightmare. Beeing vegan in the Philippines is an everyday struggle. ALL the soups are made with chicken broth or at least fish sauce... All the vegetables have some meat added.... Eating local is almost impossible- so I spent several days eating plain rice with soy sauce and sky flakes (salted crackers). You would say- why not eating fruit and fresh veggies.... well... there were places(fx Pagudpud) where we could not get any, not even bananas!
Dla Hectora pobyt na Filipinach był całkiem przyjemny pod względem kulinarnym. Wiele potraw wywodzi się z kuchni hiszpańskiej. Hector zagryzał więc piwo chicharones (odtłuszczona, smażona na głębokim tłuszczu skura wieprzowa...yghmmm...), na śniadanie zjadał miniaturową wersję hiszpańskich kiełbasek longanisa, próbował marynowanych mięs adobo i wcinał zieloną soczewicę oraz zupę ryżową arroz caldo.
Dla mnie Filipiny to kulinarny koszmar. Chyba nie ma na ziemi bardziej mięsożernej nacji. Wszystko zawiera albo mięso, albo jest gotowane z mięsem albo rybą albo z obydwoma. Do wszystkiego dodaje się sos rybny. Dodatkowo najpopularniejszą przyprawą jest glutaminian sodu, czyli chemiczny "ulepszacz" smaku, który dosypuje się do wszystkiego łyżeczkami.
arroz caldo with egg on the left and green lentils (lentehas) on the right/ po lewej zupa ryżowa arroz caldo, po prawej zielona soczewica/ arroz caldo a la izquierda y lentejas a la derecha |
longanisas and a typical filipino breakfast/ kiełbaski longanisa i typowe filipińskie śniadanie/longanisas (en Filipinas son muy pequeñas) y un desayuno típico |
local beers- San Miguel is the most popular/ lokalne piwa- San Miguel jest najbardziej popularne/cervezas locales- San Miguel es la mas popular y mucho mejor que su equivalente española |
street food- hot dogs and burgers for 50c/ jedzenie uliczne- hot dogi i haburgery za pół dolara/ comida callejera- perritos calientes y hamburguesas a medio dolar |
the most bizzare- "ketchup" made from bananas (no tomatoes added!) and balut/ najdziwniejsze: keczup z bananów, który nie zawiera pomidorów oraz balut/ las comidas mas raras: ketchup de platanos (no lleva tomate) y balut |
empanadas- spanish style fried dumplings/ empanadas- czyli hiszpańskie smażone pierogi/ empanadas fritas a la española |
snacks: chicharrones, fried fish crackers and spicy peanuts/ przekąski: chicharron, placki rybne y pikantne orzeszki ziemne/ para picar: chicharrones, tortillitas de boquerones y cacahuetes picantes |
for the sweet tooth: donuts and pancakes/ słodkości: pączki i naleśniki/ dulce: donuts y crepes |
ACCOMMODATION/NOCLEGI/ALOJAMIENTOS:
The hostels and guesthouses are rather cheap, although in big cities like Manila or Cebu, finding budget accommodation might take a while (and a bit of walking around!). The standard is usually high- even most of the cheap places have internet. Only at the lonliest, far away beaches you need to lower your expectations a bit...or stay in a luxury resort.
Standard pokoi jest zazwyczaj wysoki a ceny noclegów są przystępne- nawet dla podróżników o małym budżecie. Większość, nawet małych, tanich miejscówek ma dostęp do internetu (który niestety działa na Filipinach fatalnie). Cenowym wyjątkiem są duże miasta, jak np. Cebu czy Manila, gdzie trzeba naprawdę mocno się naszukać aby znaleźć coś taniego- ale oczywiście dla chcącego nic trudnego:) Na plażach mniej turystycznych należy natomiast obniżyć wymagania co do standardu... lub zatrzymać się ekskluzywnych drogich ośrodkach.
TRANSPORTE:
Travelling around the islands takes a lot of time and patience!!!The boats- which we didn't try out, take sometimes up to 30-40 hours. The fast and cheap possibility to travel between islands are flights with low cost airlines like Cebu Pacific, Tiger Air or Air Asia. And on the islands, if you are not willing to hire a private mini van with driver, you have to be prepared for ours spent in the crowded, extremely slow buses.
Poruszanie się po Filipinach zabiera czas i wymaga konkretnej dozy cierpliwości. Poruszanie się statkami niestety nie było dla nas opcją, gdyż takie rejsy trwać mogą nawet 30-40 godzin. Pomiędzy wyspami przemieszczaliśmy się więc drogą lotniczą- tanimi liniami Cebu Pacific, Tiger Air i Air Asia.
Na lądzie jednak pozostają tylko autobusy (lub kosztowne wynajęcie busa z kierowcą). Podróże autobusowe są okropnie długotrwałe- autokary wloką się niemiłosiernie, zazwyczaj są mocno zatłoczone i oczywiście zatrzymują się bardzo często aby zabrać/ zostawić pasażerów. Cóż, taki to już urok transportu filipińskiego...
tuk tuk |
JEEPNEY
The public transoport in the Philippines is made in the so called jeepneys. Tehre are no schedules, the route is written on them, you just stop the right one. One ride costs 8 pesos- you pay directly to the driver, while his driving...:)
Jeepneys to chyba najbardziej rozpoznawalny symbol Filipin. Te małe autobusiki służą transportowi publicznemu. Wystarczy wybrać odpowiedni pojazd (trasa opisana jest na jeepney) i zatrzymać machnięciem ręki. Rozkład jazdy oczywiście nie istnieje. Przejażdżka niezależnie od odległości kosztuje 8 pesos, które płaci si bezpośrednio kierowcy, podczas gdy ten kieruje:)
OTROS/ OTHERS/INNE:
drying the cereals, usualy just at the side of the road/ suszenie ziaren- zazwyczaj na poboczu dróg/ secando cereales- normalmente a borde de las carreteras |
cementary: graves covered with a roof/ groby na cmentarzu w Baguio miały zadaszenia/las tumbas con techo |
the national sport is basketball- played everywhere and by everyone/ sport narodowy to koszykówka- boiska są wszędzie/ el deporte nacional es baloncesto |
SPANISH:
Spanish influence is visible everywhere. Hiszpańskie pozostałości widoczne są na każdym kroku.
names of the places/ nazwy miejsc/nombres de locales |
names for food/nazwy jedzenia/comidas |
places/nazwy geograficzne/lugares |
names/ nazwiska i imiona/ nombres |
everyday life/życie codzienne/vida cotidiana |
No hay comentarios:
Publicar un comentario