jueves, 30 de enero de 2014

SKOPJE- OLD BAZAAR AND ANA.....

Cruzando a la otra orilla del Vardar, y tras sortear aun algunas estatuas y monumentos, se llega a la parte de la ciudad que mas me gusto, la zona antigua, la de uno de los mas grandes Bazares de los Balcanes.
La zona del bazar ,tiene un encanto maravilloso, rodeado de mezquitas llamando a la oración, uno puede perderse entre las innumerables calles que nos oferta este peculiar lugar, perderte en la inmensidad de sus pequeños puestos que te ofrecen según secciones toda la variedad de productos imaginables....y de donde no se puede escapar sin degustar los placeres culinarios.
Por otro lado en Skopje habíamos sido alojados vía "couchsurfing" por la entrañable y amable Ana, que nos abrió las puertas de su casa en uno del barrios periféricos de la ciudad.
Ana nos ilustro sobre la historia de Skopje y Macedonia, nos regalo su hospitalidad, y pudimos compartir con ella dos fabulosas tardes entorno a los vinos de la región , mientras departíamos sobre viajes, comidas e historias...
THANKS FOR YOUR HOSPITALITY!!!!SEE YOU!!!











vegan baked beans (Tavče gravče) and kebab



Vranec wine- typical from Macedonia
Luckily for us our lovely couchsurfing host Ana told us to visit the other part of the center, the traditinally albanian side that sourround the Old Bazaar. It's like two different worlds in one city. This part of the city lives by the timetable given by the imams calling for prayers in the many mosques that are built on this riverbank. The life seems to have another rhytm, everything is slower. The buildings are smaller, many of them old and even falling apart. Everywhere you go you find a smaller or bigger market- with food, oriental spices, inexpensive clothes, kitchens utensiles... anything you would ever need. Here you could really see the real soul of Skopje. But off course also Ana, our host showed us how lovely and hospitable the macedonians are. Thank you for that!!!

Szorcik: Skopje ma dwa oblicza. To pierwsze, ukryte za niezliczonymi pomnikami, poznaliśmy pierwszego dnia. Drugie, czyli to które skradło nasze serca odkryliśmy drugiego dnia. Na drugim brzegu rzeki Wardar mieści się dzielnica zamieszkana tradycyjnie przede wszystkim przez muzułmanów pochodzenia albańskiego. Życie tutaj toczy się w innym rytmie, spokojniej... jakby leniwie. Spokój ten burzą tylko co jakiś czas nawoływania do modłów dobiegające z licznych tu meczetów. Między małymi, często nieco zapomnianymi, sypiącymi się domami mieszczą się bazary, gdzie kupić można chyba wszystko. Niemożliwym jest chyba zliczyć wszystkie sklepy z biżuterią. W każdej małej uliczce, na każdym małym placyku można napić się znakomitej kawy po turecku, a spoglądając powyżej dachów, zobaczymy ruiny fortecy z dumnie powiewającą nad miastem flagą Macedonii.

No hay comentarios:

Publicar un comentario