martes, 9 de agosto de 2011

EL RETORNO, ARENZANO-TOULON-MONTAUBAN.....1300KM


Every good thing comes to an end... so did the big italian adventure in the van. The last day was to drive home... but off course we wouldn't be ourselves, if we wouldn't make some stops to feel the vacations just for a bit more. First stop was a small italian town of Arenzano, where we drank our last italian coffee and swam in the see on a small cozy beach. Then we went to Toulon- yet another cool french city with a really nic beach where we could lay on the grass and swim in the perfectly clean, blue water.... a sweet ending of a big adventure which we enjoyed a lot.... too bad it already ended, but will always stay in the memories!!!Thank you all: Hector, Maria, Vicente and Mrowka so much- for the great fun and company!!!

Wszystko co dobre szybko sie konczy... rowniez najlepsze przygody. Ostatni dzien musielismy przeznaczyc na powrot do Francji, ale nie omeszkalismy tez zrobic krotkich plazowych postojow. Sniadanie zjedlismy we wloszech gdzie na kamienistej malej rybackiej plazy Arenzano po raz ostatni zanuzylismy sie we wloskich wodach...Po poludniu zas delektowalismy sie pelnia slonca na plazy we francuskim Toulon, reczniki rzucilismy na trawke po to by wymoczyc sie w idealnie niebieskich, przejrzystych wodach Morza Srodziemnego.... Ech przygoda!!!!!Juz nie moge doczekac sie kolejnych wypraw!!!!!Najlepiej w podobnym, wspanialym towarzystwie:)

Las aventuras de este viaje pronto darían a su fin, partimos echada la tarde de San Marino, rumbo a Florencia a recoger a Maria y despedirnos de Alex, y desde allí emprendimos “El retorno”, nos separaban unos 1200km , el cansancio quería imponerse a las risas, y la noche invitaba al descanso, volvíamos por carreteras ya conocidas, y la parada sería una sorpresa, pernoctamos en Italia, cerca de Génova, en un pueblo llamado ARENZANO........por la mañana,.desayuno y baño para despedirnos de Italia!!!
La ruta seguía entre peajes y mas peajes, por paisajes ya divisados en el inicio del viaje, y con música ya conocida.......
¿Pero como perder un dia en carretera?.......Para seguir viviendo Aventuras nos desviamos hacia la costa Francesa, exactamente TOULON, para disfrutar de nuestros últimos baños, para recordar las anécdotas entre risas y para sentirnos felices de haber compartido este intenso y maravilloso Viaje...............
GRACIAS POR ESTOS DIAS ¡!






VICENTE, energía incansable, Cerveza-Pantalones rojos -Mr doblete!!!
MARÍA, mi amada Punky, Copiloto-Pizzas-Vinitos.......
MARTA POLOKY, sus vacaciones-mi regalo, Nevera-Risas-Nevera.....
MARTA HORMIGA, nuestra artista, Sitio fijo-Tabaco-Nevera.......
HECTOR, yo mismo, conductor de aventuras, Gracias-Merci-GRAZIE!!!!!!!!!
OTRA AVENTURA DE LA FURGONETA AZUL PARA EL RECUERDO!

4 comentarios:

  1. Az chce się rzucic te papierzyska (które mam przed sobą), spakować i ruszyć przed siebie :)
    Super zdjęcia, tyle kolorów w nich i słońca.
    Południe Włoch zupełnie inne niż północ, którą zwiedzaliśmy. Porównanie wypada na korzyśc południa:) Te widoki - bajka!

    pozdrawiam
    aniaa

    ResponderEliminar
  2. Jejjeee..menudo viaje!!qué de kilometros y qué de borracheras!!!siempre lo recordaré..un soplo de aire fresco y un bonito viaje en el verano 2011!!
    Sus kiero amigossss!!!

    ResponderEliminar
  3. Aniaaa!!!!ale to JEST polnoc!!!!!hehehehe:)
    Maria!!!gracias por venir!sin ti el viaje no seria tan bueno!!!!!espero k todo vaya bien por ti!un abrazo fuerte y te echamos de menos!!!!!!!!

    marta

    ResponderEliminar
  4. północ?
    eeee to gdzie my bylismy w takim razie ? hehehehe
    to my bylismy na tej jeszcze wyższej połnocy;)
    -znaczy sie w zatoce weneckiej,
    i brakowało mi własnie tych widoków, miasteczka urocze, ale płasko,płasko,płasko :)

    aniaa

    ResponderEliminar