jueves, 8 de octubre de 2015

LAKE LOUSIE- MONTAÑAS ROCOSAS.

Madrugamos para dejar Banff a primerísima hora.para hacer autostop hasta la vecina población de Lake Louise , donde Nicu nos alojaría vía couchsurfing. La sorpresa fue que allí a la vez nos juntamos hasta siete couchsurfers, con lo cual nosotros nos organizamos con Nora y Holy para hacer los trekking de la zona juntos.
Fue un día hermoso, de buena compañía, de paisajes arrolladores y de muchas horas de esfuerzo para completar los 20 kilómetros que anduvimos entre el impertérrito Lago Loiuse y Los Seis Glaciares.
La ruta comenzó a orillas de este lago que da nombre a la población que se asienta a sus pies. Durante un par de horas ascendimos hasta llegar a varios lagos, el Mirror lake y el Lake Agnes, donde el Sol brillaba en plenitud, la vegetación nos daba a la vez cobijo y los senderos invitaban a seguir adelante para descubrir todo lo que allí la naturaleza nos podía ofrecer.
Llegar a los seis Glaciares fue formidable, contemplar aquel fenómeno incrustado en la montaña nos produjo mucha ilusión y sentir el aire frío y puro en aquel lugar lejano nos lleno de vida. Las vistas eran increíbles, a un lado el lago, al otro varios glaciares y entre medias un bosque que quitaba el sentido.
Pero si la aventura hacia esas rutas salvajes fue increíble, mas emotiva fue la experiencia de compartir ese noche con Nora, Holy, Janna y Nicu, entre cervezas, historias y un buen plato de comida. Allí en esa casa abierta de par en par a la hospitalidad de los viajeros Nicu nos regalo nuevas amistades, nuevas experiencias y momentos únicos que solo se pueden vivir cuando uno viaja sin muchos planes y acaba en un lugar tan increible como este.
THANKS NICU FOR YOUT HOSPITALITY!! BIG HUG BRO!





























Whit Nicu.

Lake Louise was another stunningly beautiful spot on our way. We stayed with CS Moldovan Nicu and his other five cool couchsurfers-which made Nicus house to a lovely international melting pot:). With Jana (who joined us from Banff), Canadian Holly and Finnish Nora we went to discover what Lake Louise had to offer. A 3 kilometer long trail led us to the lake (we only got lost once!), which itself is amazing. Then we did a long trail to the Plain of Six Glaciers. In total we walked for 25 km that day (in the mountains, if I may remind), but every second of this challenge was worth it! We made it to Victoria Glacier, but on the way we stopped a thousand times just to exclaim, how beautiful the place is. The water of Lake Louise- so clear hen you stand on its banks, from the mountain top looks like green bubble gum- the still, green water is a great contrast to the sharp rocks. The mountain tops, covered with snow could not be more beautiful and the forest, deep and dark was a perfect shelter from the hot sun. Ad off course- we the best company for hiking:)

Piękne okoliczności przyrody na Banff się nie skoczyły. W Lake Louise było jeszcze lepiej!
Zatrzymaliśmy się tu w domu Nicu, Mołdawianina który oprócz nas gościł jeszcze pięcioro innych CS- dzięki czemu na dwie noce stworzyliśmy wesołą międzynarodową mieszankę a dom Nic zamienił się w wieżę Babel:)
Trzykilometrowy szlak nad jezioro pokonaliśmy wraz z Janą (którą poznaliśmy w Banff), Kanadyjką Holly i Norą z Finlandii. Zgubiliśmy się tylko raz. Jezioro okazało się być tak piękne, jak na widokówkach, Nawet rzesze turystów, przede wszystkim z Chin, nie mogły tego widoku zepsuć. A samo jezioro to tylko początek. 
Zostawiwszy Janę w tyle ruszyliśmy zdobywać szczyty, a dokładniej przeszliśmy ok 22km trasę do Równiny Sześciu Lodowców, wspinając się dłuższą trasą i zahaczając o wszystkie przydrożne atrakcje (czyt. zbaczając z trasy za każdy razem kiedy drogowskaz wskazywał dodatkowe kilometry prowadzące do innych jezior i wierzchołków). Tą pokrętną trasą udało nam się dotrzeć do samego Lodowca Wiktorii, czyli tego największego!
Z góry Jezioro Louise ze swą idealnie gładką powierzchnią, wyglądało jak zielona guma balonowa, wyraźnie kontrastując z ostrymi krawędziami granitowych skał, które otaczają jego taflę. Szczyty pięknie odbijały się od idealnie niebieskiego nieba białym, śnieżnym blaskiem a gęste iglaste lasy dawały idealne schronienie od gorącego słońca (mimo to wieczorem nasze nosy były czerwone jak u clowna).

No hay comentarios:

Publicar un comentario