IMPRESIONANTE, así escrito en
mayúsculas es la única forma que tengo de expresar el espectáculo
del que fuimos testigos durante nuestra estancia en el TONGARIRO
NATIONAL PARK.
En este increíble lugar los volcanes
RUAPHEU, TONGARIRO y NGAURUHOE regalan una panorámica geológica
excepcional. El clima de la zona, la flora y el color de aquel lugar
son únicos, los suspiros al caminar convierten el aire frío en
soplos de vida pura y la historia de este lugar lleno de vida en sus
entrañas, te invita, a no desaprovechar ni un segundo de tu
existencia.
El cuento diario que se traen las nubes
y los volcanes y que provocan estampas impresionantes, te inspiran a
descubrirlos sin temor, ademas el color de aquel lugar, que parece
una paleta de un artista llenan tus pasos de deseos y cuentos
mágicos, de sueños por realizar y de metas inalcanzables.
No tuvimos el tiempo necesario que se
debe para atravesar a pie este lugar, pero si la vida nos lo permite
en futuros sueños, volveremos sin ningún genero de dudas.
Tongariro National Park was definately the highlight of our trip to NZ. A bitter sweet highlight... We really wanted to do the 20km long Tongariro crossig,but during the whole week, that we spent in approximity of the vulcano, the weather was bad, really really bad.... the rain was pouring down non stop and the volcanos were covered with a thick layer of clouds so the visibility was close to zero... We had to change our plans and go for some shorter tracks on our last day in the region. And it was a blast!!!!! The sky cleared up on that day, we could see all the three craters of RUAPHEU, TONGARIRO and NGAURUHOE volcanoes hiding behind a light cover of white clouds, that still let some of the rays of morning sun pass by...
Also the walk in the forest was something extraoridinary... the sunshine was painting the most unbelievable desings on the moss covered trees!
Najbardziej pamiętną częścią podróży do NZ był dla nas pobyt w Parku Narodowym Tongariro. Mieliśmy co do tego miejsca wielkie plany, które jednak pokrzyżowała nam pogoda. Przez cały tydzień w parku lało jak z cebra a widoczność była bliska zera dzięki grubej powłoce chmur okalającej krater. Musieliśmy więc zrezygnować z długiego, 20- kilometrowego trekkingu. W zamian za to, ostatniego dnia, kiedy możliwa dla nas była wizyta w Tongariro, przejaśniło się i udało nam się zrobić kilka krótszych, łatwiejszych tras. Ruszyliśmy o brzasku, więc dane nam było obejrzeć w samotności niesamowity spektakl, gdzie główną rolę zagrały promienie słońca przebijające się przez czapę chmur, zbierających się nad jednym z wulkanów (a jest ich tutaj trzy i wszystkie są nadal aktywne, brrr:))
Tongariro National Park was definately the highlight of our trip to NZ. A bitter sweet highlight... We really wanted to do the 20km long Tongariro crossig,but during the whole week, that we spent in approximity of the vulcano, the weather was bad, really really bad.... the rain was pouring down non stop and the volcanos were covered with a thick layer of clouds so the visibility was close to zero... We had to change our plans and go for some shorter tracks on our last day in the region. And it was a blast!!!!! The sky cleared up on that day, we could see all the three craters of RUAPHEU, TONGARIRO and NGAURUHOE volcanoes hiding behind a light cover of white clouds, that still let some of the rays of morning sun pass by...
Also the walk in the forest was something extraoridinary... the sunshine was painting the most unbelievable desings on the moss covered trees!
Najbardziej pamiętną częścią podróży do NZ był dla nas pobyt w Parku Narodowym Tongariro. Mieliśmy co do tego miejsca wielkie plany, które jednak pokrzyżowała nam pogoda. Przez cały tydzień w parku lało jak z cebra a widoczność była bliska zera dzięki grubej powłoce chmur okalającej krater. Musieliśmy więc zrezygnować z długiego, 20- kilometrowego trekkingu. W zamian za to, ostatniego dnia, kiedy możliwa dla nas była wizyta w Tongariro, przejaśniło się i udało nam się zrobić kilka krótszych, łatwiejszych tras. Ruszyliśmy o brzasku, więc dane nam było obejrzeć w samotności niesamowity spektakl, gdzie główną rolę zagrały promienie słońca przebijające się przez czapę chmur, zbierających się nad jednym z wulkanów (a jest ich tutaj trzy i wszystkie są nadal aktywne, brrr:))
No hay comentarios:
Publicar un comentario