domingo, 13 de abril de 2014

BALO BASSI BANGLADESH !!

Bangladesh paso a entrar en nuestra ruta del viaje casi por casualidad, al descubrir que aún siendo cara la visa, el trámite solo duraba un día en el consulado de Calcuta. Era un país desconocido para nosotros, que nos intrigaba descubrirlo. 
Bangladesh se proclamo independiente en 1971, dejando atrás su pertenencia a Pakistán y así su población de etnia bengalí pudo al fin tomar su propio rumbo. Es el octavo país mas poblado del planeta a pesar de su pequeño tamaño, además es mayoritariamente de índole musulmán y eso hace eco en su desarrollo y forma de vivir.
Para nosotros fue un placer poder descubrir todo aquello que este hermoso país nos ofrecía, sobre todo el carácter hospitalario y amigable de la gente, no muy acostumbrada a turistas de tierras lejanas.
Bangladesh forma ya parte de mi, de mis hermosos recuerdos de viajero, otra experiencia para evolucionar y abrir la mente ante lo desconocido...
Sus comidas, sus tradiciones, su naturaleza, las extensas plantaciones de arrozales, las horas acumuladas viajando en trenes o autobuses , las innumerables conversaciones y sobre todo las hermosas experiencias vividas me traerán siempre emotivos recuerdos de mi paso por esta tierra tan poblada como acogedora.
Banapol- Dhaka- Cox's Bazar- St Martin- Chittagong- Dhaka- Banapol es el recorrido que seguimos durante nuestra estancia de 8 días, cada destino esta marcado por aventuras y eso es lo mejor de nuestro viaje.
Balo Bassi Bangladesh (se supone que significa Amo Babgladesh).

queue at the Bangladesh embassy in Kolkata/ cola en la embajada de Bangladesh en Calkuta/czekając na wizę do Bangladeszu pod ambasadą w Kalkucie
Bangladesh actually was not on our list of countries that we wanted to visit. We thought the visa formalities were to complicated, but the random visit at the Embassy in Kolkata made us change our minds... it was expensive but not complicated.

Jednym z założeń naszej podróży jest brak jakichkolwiek dalekosiężnych planów. Bangladeszu nie było ani w bliskich ani dalszych rozważaniach, ponieważ formalności związane z wjazdem wydawały nam się zbyt skomplikowane. Na miejscu w Kalkucie okazało się, że komplikacji brak, więc musieliśmy wykorzystać okazję!

TRANSPORT

We planned on seeing more in Bangladesh than we possibly could do during our one week stay. Unfortunately moving around the country is veeeery slow. You can try whatever you want: bus, train, boat... it always takes long hours to get anywhere. And the raods are not in a very good shape so prepare for a good portion of shacking and jumping.
In the cities the bicycle rikhaws are the most popular. The motocykles are the only ones that don't stuck in the never ending traffic jams, therefor very common. And noone seems to care bout the traffic rules, so moving around city is a blood freezing experience- especially the very common driving in wrong direction!

Byliśmy w Bangladeszu przez tydzień i chcieliśmy w tym czasie zwiedzić jak najwięcej... niestety na przeszkodzie stanął nam transport. Kraj jest wielki, odległości spore, a jakikolwiek środek transportu ma szansę przegrać szybkością z żółwiem. Kilkadziesiąt kilometrów to kilkuodzinna wycieczka- nieważne czy pociągiem, statkiem (mnóstwo tu rzek) czy autokarem (w Bangladeszu mogliby pozazdrościć Polakom stanu dróg).
W miastach królują rowerowe riksze oraz motocykle i skutery (które jako jedyne mają szansę na wygraną z niekończącymi się korkami). Przepisy drogowe traktowane są tu raczej lekko w związku z tym jazda pod prąd (nierzadko pod nosem policji, która zdaje się tego nie zauważać) to zjawisko całkiem normalne. Nie widzieliśmy jednak żadnej, najmniejszej nawet, stłuczki- widać do wszystkiego można się przyzwyczaić:)





transporting goods:)

Dhaka train station
FOOD/ Jedzenie/ COMIDA
Fresh from the market, off course. The food in Bangladesh is similar to indian... maybe a bit more spicy. Potatoes are to find in probably every dish!There arfe a lot of sweets in the everyday diet. Fish and seafood are the gold in bangladesh' cuisine (and can be found in many common foods- which is a bad news for vegans:/). The most popular dish would be probably shobji bhaat= rice with vegetables+ fresh or dry fish.

Kuchnia Bangladeszu przypomina indyjską, może z nieco większym dodatkiem przypraw. Ziemniaki królują w większości potraw, a na stole często pojawiają się słodycze.
Ryby i owoce morza to chyba największe dobro narodowe- są wszechobecna na talerzach (często chowają się pod warzywami, co nie ułatwia życia weganom). Najpopularniejszym chyba posiłkiem jest chyba po prostu ruż z warzywami i świeżą lub suszoną rybą.















traditional sweet (served before eating)- milk with sugar

ACCOMODATION/ Noclegi

As for the accomodation, we have not made a lot experience about that thanks to our friends.We also spent a lot of time sleeping on the night buses and trains.
Not all of the hotels take foreigners and even if they do, travelling as a couple, its better to say that you are married to avoid problems and thousands of questions.

Jeśli chodzi o noclegi to nie nabraliśmy zbyt dużego doświadczenia- częściowo dzięki gościnności naszych przyjaciół, a częściowo decydując się na podróże nocnymi pociągami i autobusami (do tej pory się trzęsę i podskakuję na myśl o tych nocnych podróżach). 
Nie wszystkie hotele przyjmują obcokrajowców, a w tych które przyjmują warto skłamać, że jest się po ślubie jeśli podróżuje się jako para- oszczędza to wielu wyjaśnień.

traditional Punjabi



Bangladesh was definately a place worth visiting. We were a huge attraction for the locals, as they don't get to see so many turists here, but apart from staring looks that follow you all the time (even toilet, so forget about the privacy in Bangladesh!) the people are very hospitale and nice- many invite you straight for dinner in their homes. They want to you to tell them something about Europe all the time- as they think it's the El Dorado, where money flows on the streets. They imagine that foreigners have tons of money, but we also saw so many nice gestures without expecting anything in return!
I imagined Bangladesh as much poorer, but you cannot see the poverty on the streets (more than in India). There are though sooo many children working hard at very young age or begging on the streets, which is heartbreaking and hard to bare.

Szorcik: Bangladesz jest cudowny i na pewno warty odwiedzin. Na ogół, będąc turystą, jest się większą atrakcją niż zabytki, które się zwiedza. Turystów jest tu mało, więc widząc blade twarze:) ludzie po prostu zatrzymują się i patrzą. Takie obserwacje trwać mogą godzinami (serio!), niektórzy są w stanie śledzić turystę (w celach obserwacyjnych) nawet do toalety. Poza tym mieszkańcy Bangladeszu są bardzo gościnni, wszyscy chcieli zaprosić nas na obiad do swego domu, lub kupić nam herbatę na ulicy. Niestety, większość ma wizję Europy jako ekonomicznego raju, bardzo wypytują o życie na starym kontynencie i niestety oczekują od  (bogatych przecież ) turystów pieniędzy. Jednak większość jest pomocna, uśmiechnięta i bezinteresowna. 
Bangladesz to jeden z biedniejszych krajów świata, jednak biedy nie widać tak bardzo na ulicach, jedynie ogromna ilość dzieci pracujących w młodym wieku oraz żebrzących przypomina o sytuacji kraju.

VIDEOS:



No hay comentarios:

Publicar un comentario