ezilon.com |
Empezamos nuestro periplo en Malasia en septiembre en la zona peninsular arribando a Kuala Lumpur y sin saber muy bien cuanto tiempo estaríamos por el país, pero sin darnos cuenta nos fuimos quedando atrapados. Fue gracias sobre todo a la amabilidad de la gente que este viaje se alargo tanto por este país.
La Malasia Peninsular nos regaló momentos memorables, la recorrimos de norte a sur, de Malaka a Penang, descubrimos nuestro particular paraíso en la isla de Kapas y sobre todo volvimos a encontrarnos amigos y viajeros en el camino que hicieron nuestro viaje especial.
Pero los recuerdos mas emotivos y las vivencias mas explosivas las vivimos en Borneo, ahora convertido en uno de mis lugares favoritos. Aquí nos topamos con los Proboscis-monos narigudos y los Orangutanes que invadieron mi cuerpo de sensaciones extraordinarias, aquí recorrimos los mas bellos Parques Naturales, aquí los cielos estrellados guiaban nuestros futuros sueños, aquí encontramos amigos y familias para toda la vida, aquí la generosidad y amabilidad de la gente nos ayudo a recorrer la isla en autostop, aquí múltiples hogares nos abrieron sus puertas como muestras claras de la hospitalidad de los lugareños y aquí nuestro adiós fue quizás el mas doloroso del viaje....
La emoción me inunda al recordar cada rostro, cada momento junto a los nuevos amigos que vamos dejando en el camino, la emoción empapa mis pupilas queriéndome decir que algún día volveré, que algún día futuro podre volver aquí a Borneo y volver abrazar todo lo que este lugar mágico ofrece.
Nunca podre olvidar la mirada de los Orangutanes, la voz de los Proboscis y las millones de sonrisas que allanaron nuestro camino por una de las islas mas hermosas y especiales del planeta.
Mi gratitud siempre sera corta en comparación a todo lo que me llevo de aquí...MILLONES DE GRACIAS A TODOS.
PD: Aquí también por primera vez en mi vida sentí un parásito deambular en mi cuerpo, las larvas migrantes. No puedo guardarlas rencor, ellas buscaban su camino como yo busco el mio.....hoy pienso que mas que parasitarme, me acompañaron, pues al fin y al cabo somos lo mismo, caminantes errantes en esta vida.........
¡¡ SIEMPRE EN NUESTROS CORAZONES MALASIA Y BORNEO !!
Malaysia was amazing, more
than a dream come true... The country is beautiful, it has paradise
beaches, forests almost untouched by humans, undescribable amount of
wild animals, mountains, rivers.... but most of all it is full of
beautiful people.
During our trip we have met
many friendly, helpful persons, more than we could ever had wished
for, but in Malaysia we met them all the time, everywhere. I can't
even describe the feelling, when it seems that everyone around is
your friend, that you can count on them in case of trouble and that
they will put a smile on your face in every small conversation...
Travelling around Malaysia was pure pleasure. We loved the mix of
people that you can find here: nyonya, chinese, indian, muslims,
christians, hindu, buddhists... you name it!. It's such a
cosmpopolitan country but these differences don't seem to bother
anyone. They live togheter in harmony (most of the time at least)
and even mix with each other... we met families, where that were made
from people of different origins and religions.
Off course there were also
some downs on this amazing Malaysia trip, but they some kind of
disappeard hidden behind all the good stuff. We simply love Malaysia,
and love makes you blind, right? We love it for its beauty, for all
the memorable thing we saw and did and people we met. From KL to
Borneo it was just like a colourful dream all the time.
Malezja była spełnieniem
marzeń... a może nawet więcej- bo tak chyba nawet w marzeniach nie
wybiegałam tak daleko jak Borneo. Przede wszystkim jest tu pięknie,
zielono, są rajskie plaże, palmy kokosowe, lazurowe wody oceanu,
kolorowe rafy koralowe, bogactwo flory i fauny niespotykane nigdzie
indziej, dzikie rzeki, trudne do zdobycia góry, olbrzymie
jaskinie.... Jednak całe to piękno to nic w porównaniu z pięknem
ludzi, jakich tu spotkaliśmy. Oczywiście, wszędzie na swojej
drodze spotykaliśmy ludzi życzliwych i pomocnych, jednak sympatia z
jaką się spotkaliśmy w Malezji była dla nas bardzo miłym
zaskoczeniem. Przez większość czasu mieliśmy wrażenie, że
wszyscy (SIC!) wokół są, lub mogliby zostać naszymi przyjaciółmi.
Zawsze kiedy prosiliśmy o pomoc, nawet jeśli to był drobiazg, jak
pytanie o drogę, otrzymywaliśmy o wiele więcej, niż
potrzebowaliśmy... i zawsze z wielkim uśmiechem.
Bardz podobał nam się też
miks, jaki tworzy malezyjska populacja... są tu przedstawiciele
wszystkich religii i różnych narodowośći: Hindusi, Muzułmanie,
Chrześcijanie, chińscy Buddyści; a mimo to wszyscy żyją razem w
harmonii (przez większość czasu). Mieszane rodziny nie są tu
rzadkością, na rodzinnej fotografii w wielu domach- szczególnie w
Sabah, można znaleźć przedstawicieli kilku religii i grup
etnicznych: chrześcijan w sari i Chińczyków w typowo muzułmańskim
sarongu oraz pochodzących z Indii katolików z figurką Marii
otoczoną kadzidełkami i swastykami...
Oczywiście były też
niemiłe i mniej przyjemne momenty w naszej podróży... ale tak
nieznaczące, że bajkowa, idealna reszta całkiem je przysłoniła.
Kochamy Malezję miłością ślepą, która wybacza wszystkie te
małe potknięcia. W końcu kto by szukał mankamentów w raju?!
EAT
Malay food was the mirror of
society. You could eat halal, indian, chinese... often everything in
one restaurant. And the food is cheap! Off course we spent most of
our time in the indian restaurants (can't deny our love for indian
cuisine, and in Malaysia it is a perfection!). We re-discovered roti,
which we had at least once each day. Chinese food always gave a big
choice of veggies and malay was all about peanuts (peanut sauce) and
satay= schaschliks.
Vegetarian won't walk around hungry either...even vegan foods are easily available- with a bit of good will from the people preparing meals.... and hey!there are roti bawang (roti with onion) and indian restaurants everywhere.
KFC's are on every corner. Malay people simply love their chickens (not sure wheter the chickens like the Malay people in the same way!)
And we absolutely loved the malay style food courts: in one place there are several different restaurants, if you eaty with a group of people- everyone just chooses whatever they want, and then you eat togheter at the table in the shared dining space. Brilliant! And you can choose between indian, chinese, malay, western, seafood, fastfood, soup, whatever...
Malajska kuchnia to lustrzane odbicie całego społeczeństwa, to prawdziwy mix smaków i wpływów z całego świata. Można zjeść jedzenie halal(nawet woda jest halal...), indyjskie, chińskie, malezyjskie- często wszystko naraz w jednej restauracji.
Dla nas największą radością była ogólna dostępność potraw kuchni indyjskiej. Na nowo odkryliśmy roti- bardzo tu popularne naleśniki (z olejem zamiast jajka), dostępne wszędzie, tanie, sycące no i smaczne- stały się naszym chlebem powszednim, a malezyjskie nazwy wszystkich dodatków potrafimy wyrecytować do tej pory, nawet obudzeni w środku nocy!
Chińska kuchnia natomiast to zastrzyk warzyw (gotowanych lub lekko podsmażonych w woku). W kuchni malezyjskiej królują ryby i mięso (przede wszystkim kurczaki, KFC są na każdym rogu) więc nie było mi dane zbytnio w niej zasmakować... są jednak wyjątki, jak smażone tofu czy niektóre potrawy z sosem z orzeszków ziemnych.
Najlepszymi miejscami na jedzenie są tzw. food court lub hawker center. Na jednej wielkiej powierzchni mieści się wiele różnorakich restauracji (chińskie, malajskie, indyjskie, zachodnie, fast food), w centrum znajdują się wspólne stoły, między którymi krążą kelnerzy od których zamówić można napoje (np ze sfermentowanego pęczaku! mniaaam!). W ten sposób nawet duża grupa osób, gdzie każdy ma inny gust kulinarny, może najeść się do syta (wspominałam, że jest tanio?) i bez kompromisów.
but fuits are popular too/ ale owoce też się je/ pero frutas también se come. |
and veggies off course aswell/ y warzywa też- w dużych ilościach/ y verduras también. |
Hector again could not help but eat soups all the time/ Hector jak zwykle zajadał się zupami/ Héctor como siempre no dejaba de comer sopas. |
we were lucky to try so many homemade meals!/ mieliśmy okazję spróbować wiele pysznych domowych posiłków/ hemos probado un montón de comidas caseras deliciosas. |
seafood and fish are very poplar/ owoce morza i ryby są bardzo popularne/ mariscos y pescado son muy populares |
the markets are green and full of veggies/ na targowiskach jest zielono od warzyw i przypraw/ los mercados tienen miles de colores de verduras y frutas |
SLEEP
In Malaysia we have
purchased a tent. It is so easy to camp there...and cheap- about
1euro per person. It is possible to camp in all the national parks
and most of the small islands also have camp sites.
We also got ivited by people
to stay at their places!
And the hotels, except KL
are pretty inexpensive and very good standard.
W Malezji kupiliśmy namiot.
Okazało się, że biwakowanie jest to śmiesznie proste. Namiot
można rozbić niemal wszędzie poza miastem- w parkach narodowych
zawsze są pola namiotowe- koszt na osobę to ok 1eur, a na wyspach
można robić się nawet na dziko.
Zostaliśmy też
wielokrotnie zaproszeni do zatrzymania się w domach prywatnych, u
ludzi poznanych np. podczas autostopu. Hotele natomiast są
stosunkowo tanie- wyjątkeim jest tylko KL.
sometimes you get a bonus in your bed:)/ czasem łóżko jest z bonusem:)/ a veces la cama tiene un bonus:) |
Travelling around Malaysia is easy, but can take some time... You can often get good prizes for the buses, but this sometimes means a fight with the local transport mafia, who has 'special fares' for the tourists.
Domestic flights are cheap, but when crossing the boarder between different regions, you'll get a stamp in your passport, just like on the normal boarder.
Hitch hiking in Malaysia is super easy and super fun, and makes you meet even more lovely people!
Podróżowanie przez Malezję jest raczej łatwe, chociaż czasochłonne... Kilkaset kilometrów to czasem kilkanaście godzin podróży w zbyt mocno wychłodzonym autobusie z wielkimi siedzeniami. Trzeba uważać na ceny autobusów, które zmieniają się według widzimisię autobusowej mafii. Krajowe loty są też stosunkowo tanie, ale przekraczając samolotem (a czasem też autobusem) granice między różnymi stanami możemy oczekiwać nowych stempelków w paszporcie, zupełnie jak na granicy kraju.
Nam najbardziej przypadł do gustu autostop, który w Malezji jest mega łatwy, ludzie życzliwi i zatrzymują się chętnie (choć z rzadka pada pytanie ile zapłacimy za transport...). Jedynie łapanie autostopa nieopodal stacji autobusowej może być trudne, bo nikt nie może pojąć dlaczego łapiemy stopa, mając pod nosem publiczny (tani dla tubylców) transport...
in KL and several other cities there are public (purple) buses for free/w KL i wielu innych dużych miasytach są darmowe fioletowe autobusy/ en KL y otros ciudades hay autobuses violetas gratuitos |
Icecream on the beach & ice delivery to an island/zmotoryzowane "lody dla ochłody' na plaży oraz transport lodu na jedną z wysp/ helados en la playa y hielo transportado por una barca a las islas. |
boats/ łodzie/ barcos |
hitchhiking/ autostop |
OTHER
do they really thing this swastika brings luck?/ nie jesteśmy pewni czy właśnie ta swastyka przynosi szczęście/ no estamos seguros si exactamente esta swastika da suerte... |
machines to refill drinking water are everywhere/ maszyny z wodą pitną są wszędzie/ las maquinas para agua potable están por todas partes. |
royal family was looking at us from most of the countries walls/ rodzina królewska przyglądała się nam z większości ścian/ la familia reaal nos ha mirado desde la mayoría de paredes del país. |
after the rain.../ a po deszczu.../ después de la lluvia... |
"can we take a picture/ selfie with you?"/ "możemy sobie zrobić z wami zdjęcie?"/ "¿podemos hacernos una foto contigo?" |
siesta |
hindu wedding and muslim school kids/ hinduistyczny ślub i muzułmańscy uczniowie/ una boda hindú y estudiantes musulmanes. |
No hay comentarios:
Publicar un comentario