¿Como no podíamos disfrutar de este evento festivo-deportivo estando en Asturias?..La verdad que fue una pasada llegar a Arriondas y encontrar tal multitud de gente de fiesta esperando a que comenzara la ansiada carrera de piraguas!
Allí entre sidras y el color de las banderas y charangas asturianas que desfilaban por el pueblo dimos rienda suelta a nuestra alegría , esperando mas impacientes que mucho el comienzo de la carrera, por los micrófonos se daba el pregón el inicio y yo alucinaba con la cantidad de participantes.....cerca de 1000!!!!!
Fue un espectáculo único ver aquella salida........el jaleo de la gente, las sidras escanciadas y el típico baño en el Sella.....
EL DESCENSO DEL SELLA YA ESTARÁ MARCADO EN MI CALENDARIO!
PUXA ASTURIES!!!!!!
Descenso del Sella is a real party for kayak-lovers. Since 80 years- the first saturday of august there is a big kayak-race on the Pilona river, and what follows: a big party in all the surrounding villages- beginning from where it starts (and where we were) in Arriondas until where it ends- in Ribadesella.
It was also my first meeting with the asturian cider... which has to be poured into to the glas from a long distance (due to oxidation of the cider). I must say it is not easy... and I probably will never be able to call myself a real asturian, cause the cider there really is not my thing...
Szorcik: Pierwszy przystanek w Asturii to miasteczko Arriondas, gdzie co roku, w pierwszą sobotę sierpnia, rozpoczyna się wielki wyścig/spływ kajakowy. Z całej okolicy ściągają tłumy aby uczestniczyć, kibicować ale przede wszystkim dobrze sie bawić popijając regionalną cydrę. Napój gazowany, alkoholowy, robiony z jabłek (nazwijmy rzeczy po imieniu- zwykły jabol no!) jest tutaj rozlewany w specyficzny sposób. Butelkę trzeba trzymać ponad głową, a szklankę poniżej pasa. Następnie trzeba strugą napoju do tej szklanki trafić (jak dla mnie- awykonalne), następnie to co się udało do szklanki wlać (i nie rozlać) wypić duszkiem (bleee- kwaśne to i mocno gazowane!) zostawiając ostatni łyk w szklace- po to tylko żeby go wylać na ziemię. Nastepnie pusta szklankę oraz butelkę z cydrą przekazujemy następnej osobie- niech sobie radzi sama. No cóż- wyglądato całkiem zabawnie, do nóg klejacych się od rozlanego napoju można się przyzwyczaić, na wszechobecny zapach cydry po czasie przestaje się reagować, ale smak jak dla mnie nie do przejścia (choć francuski lub angielski cider nie jest zły).
No hay comentarios:
Publicar un comentario