Los Padres de Vicente nos invitaron a comer y antes y después nosotros practicamos el deporte asturiano por excelencia, escanciar la sidra, ya no se si por buscar alguna con mejor gusto, por el simple echo de ver si eramos capaces de escanciarlas o si simplemente es que nos encanta "reliarnos".....el caso es que la primera toma de contacto con Gijón ,el pueblo natal de Vicente , fue la OSTIA!!!
OTRO CULÍN??????
Ok so while everybody was practicing hoz to pour the cider in to the glass and not all around the glass i was enjoing my cold beers, and watching the funny exercises- that you can observe everywhere here. And we also found a bit folcloric dances. LOOK
Szorcik: No koniec już tego zachwycania się cydrą...choć przyznać muszę, że z czasem akrobacje wykonywane przez wszystkich wokół w celu nalania sobie czegoś do szklanki robią się coraz zabawniejsze. Podobno cydrą nie da się upić... nic dziwnego skoro wszystko ląduje wokół, zamiast w szklance.
Udało nam sie też jednak znaleźć coś ciekawszego do oglądania- trochę folkloru. TU
No hay comentarios:
Publicar un comentario