Bucear en Timor Leste es caro, pero es un lugar donde merece la pena meterse a indagar que hay en sus fondos marinos. Tras pensárnoslo un poco por el tema presupuestario, finalmente decidimos hacer una inmersión en las cercanías de Dili, en Cristo Rei back.
Elegimos el centro de buceo de Timor Lorosae, no por nada en especial, sino porque allí nos topamos con Pacho, un instructor chileno que trabaja allí y que sería con el cual haríamos las inmersiones y que a parte de buena gente es todo un profesional.
Hicimos solo una inmersión, entrando desde la playa, en un lugar situado a la espalda del famoso Cristo Rei de Dili. La entrada que era la primera que hacíamos desde la playa fue un poco graciosa por nuestra inexperiencia y el oleaje que había.
Pero lo importante vendría al bajar a las profundidades, a unos 17 metros, donde empezamos a apreciar el coral y la vida que allí reinaba a sus anchas. Corales hermosos, peces que nunca antes había visto, nudibranquios que llamaron nuestra atención por su rareza, un par de lionfish que nunca antes había observado, una manti-gamba (la primera vez que veía una), algunos boxfish, goatsfish y un sin fin de especies. Además aprendí un poco mas acerca de las esponjas y flipé de nuevo con las increíbles feather stars (estrellas pluma).
GRACIAS PANCHO POR HACERNOS DISFRUTAR DE UNA MAÑANA DE BUCEO.
Guess we really got addicted... we just had to scuba dive in Timor. It's not the best season for diving now, but the spot that we chose for diving resulted to be perfect. We saw so many animals, that we never noticed before- a real macro adventure with nudibranches, sea slugs and other small marine animals. Also the coral at Cristo Back were interesting and showeg a huge variety. We also saw many feather seastars and sponges and some different shellfish! The new thing for us was entering the water from the shore... not so easy:) The day was perfect, our instructor Pancho was really cool and the landscapes on the way amazing:)
Po raz kolejny oddaliśmy się podmorskiej rozpuście, no bo jak tu być w nowym kraju i nie zanurkować? Co prawda nie jest to najlepszy sezon pod względem podwodnej widoczności oraz prądów, ale miejscówka którą wybrał dla nas nasz instruktor Pancho, okazała się naprawdę ciekawa. Tym razem nurkowaliśmy pod znakiem makro, czyli w poszukiwaniu mniejszych morskich zwierząt, na które często po prostu nie zwraca się uwagi. Udało nam się dojrzeć parę ciekawych okazów, w tym kolorowe robaki z rodzin nudibranch oraz ślimaki. Udało nam się też dostrzec większe skorupiaki np. z rodziny ustonogich. Korale przybierały bardzo ciekawe kształty- wrastały z dna morza niczym kolumny pokryte różnokolorowymi organizmami. Sporo było liliowców i gąbek. Nowością był dla nas sposób wejścia do wody- zamiast wyskoczyć ze statku, weszliśmy pieszo. Jest to trudne, biorąc pod uwagę, że sprzęt waży sporo a dno pokryte jest śliskimi kamieniami... no i fale też nie chcą sobie zrobić przerwy aby ułatwić nurkom zadanie. Dzień okazał się rewelacyjny od początku do końca- a dodatkowych wrażeń dostarczyły widoki w drodze poza Dili oraz na plaży, gdzie nurkowaliśmy.
Elegimos el centro de buceo de Timor Lorosae, no por nada en especial, sino porque allí nos topamos con Pacho, un instructor chileno que trabaja allí y que sería con el cual haríamos las inmersiones y que a parte de buena gente es todo un profesional.
Hicimos solo una inmersión, entrando desde la playa, en un lugar situado a la espalda del famoso Cristo Rei de Dili. La entrada que era la primera que hacíamos desde la playa fue un poco graciosa por nuestra inexperiencia y el oleaje que había.
Pero lo importante vendría al bajar a las profundidades, a unos 17 metros, donde empezamos a apreciar el coral y la vida que allí reinaba a sus anchas. Corales hermosos, peces que nunca antes había visto, nudibranquios que llamaron nuestra atención por su rareza, un par de lionfish que nunca antes había observado, una manti-gamba (la primera vez que veía una), algunos boxfish, goatsfish y un sin fin de especies. Además aprendí un poco mas acerca de las esponjas y flipé de nuevo con las increíbles feather stars (estrellas pluma).
GRACIAS PANCHO POR HACERNOS DISFRUTAR DE UNA MAÑANA DE BUCEO.
Phyllidia sea slug |
Filefish-Paraluteres Prionurus |
Guess we really got addicted... we just had to scuba dive in Timor. It's not the best season for diving now, but the spot that we chose for diving resulted to be perfect. We saw so many animals, that we never noticed before- a real macro adventure with nudibranches, sea slugs and other small marine animals. Also the coral at Cristo Back were interesting and showeg a huge variety. We also saw many feather seastars and sponges and some different shellfish! The new thing for us was entering the water from the shore... not so easy:) The day was perfect, our instructor Pancho was really cool and the landscapes on the way amazing:)
Po raz kolejny oddaliśmy się podmorskiej rozpuście, no bo jak tu być w nowym kraju i nie zanurkować? Co prawda nie jest to najlepszy sezon pod względem podwodnej widoczności oraz prądów, ale miejscówka którą wybrał dla nas nasz instruktor Pancho, okazała się naprawdę ciekawa. Tym razem nurkowaliśmy pod znakiem makro, czyli w poszukiwaniu mniejszych morskich zwierząt, na które często po prostu nie zwraca się uwagi. Udało nam się dojrzeć parę ciekawych okazów, w tym kolorowe robaki z rodzin nudibranch oraz ślimaki. Udało nam się też dostrzec większe skorupiaki np. z rodziny ustonogich. Korale przybierały bardzo ciekawe kształty- wrastały z dna morza niczym kolumny pokryte różnokolorowymi organizmami. Sporo było liliowców i gąbek. Nowością był dla nas sposób wejścia do wody- zamiast wyskoczyć ze statku, weszliśmy pieszo. Jest to trudne, biorąc pod uwagę, że sprzęt waży sporo a dno pokryte jest śliskimi kamieniami... no i fale też nie chcą sobie zrobić przerwy aby ułatwić nurkom zadanie. Dzień okazał się rewelacyjny od początku do końca- a dodatkowych wrażeń dostarczyły widoki w drodze poza Dili oraz na plaży, gdzie nurkowaliśmy.
No hay comentarios:
Publicar un comentario