El primer regalo de nuestros amigos Axel y Camille fue llevarnos directamente a la costa atlántica, a la comuna de Awala -Yalimapo, donde diversas poblaciones indígenas de amerindios Kal´ina se sitúan a lo largo de la confluencia de los ríos Maroní, Mana y el Océano Atlántico.
La naturaleza en esta región de Awala -Yalimapo está protegida dentro del Parque Natural Mana. Y hasta aquí habíamos venido los cuatro sólo con una misión, recorrer los mas de 5km de playa durante la noche para tratar de ver la llegada de tortugas a la costa, pues estábamos en pleno periodo de anidamiento.
Tras instalarnos en un "carbet" de la comuna y organizar las hamacas, sólo nos quedaba esperar a la noche y a la marea, mientras los mosquitos nos devoraban literalmente.
Entrada la noche, linternas en mano nos fuimos a recorrer la playa. Fue una noche épica, donde vimos hasta siete Tortugas Verdes (chelonia mydas) y dos espectaculares y masivas Tortugas Baula o Laúd (dermochelys coriacea).
Para mi fue una ilusión enorme poder volver a ver tortugas anidando después de nuestros dos meses en Jaqué-Darién (Septiembre-Noviembre 2016) en Panamá cuando fuimos responsables del Proyecto de Protección de Tortugas Marinas..
Además, jamás habíamos visto tortugas Baula o Laúd en nuestras vidas, y de verdad ver estos animales tan majestuosos es impactante y hermoso. El esfuerzo titánico por anidar es brutal, y la belleza de una criatura que ha sorteado todas las adversidades no puede mas que merecer el mayor de los respetos.
De abril a julio, las playas de Awala-Yalimapo son privilegiadas ante un espectáculo fastuoso, como si cada noche hubiera una representación de teatro inolvidable. Catalogadas como uno de los lugares mas importantes del Mundo de la arribada de tortugas Laúd o Baula, estar en esas playas caminando la noche solo pueden causarte una emoción sin límites.
Tuvimos la suerte de ver varias tortugas verdes (chelonia mydas) y dos ejemplares de Baula (dermochelys coriacea), que nos dejaron literalmente anonadados.Casi 2 metros de longitud y mas de 500kg de peso, haciendo un esfuerzo brutal por perseverarse en este Mundo tan en su contra.
Mi corazón y mi aliento se detuvieron ante tan majestuosa obra en pro de la vida, ante la tamaña obra que aquellas tortugas hicieron para anidar. Un esfuerzo meticuloso, unas trazas mágicas sobre la arena y una vida latente a varios centímetros de la superficie de la arena húmeda, fueron el regalo de aquella noche, donde los ojos de las tortugas brillaron mas que la mismísima Luna.
Un nuevo sueño hecho realidad, el contemplar la hermosura de la mas misteriosa de las Tortugas Marinas.
(EN)On the day, when we officially crossed the border, Axel and Camille picked us up from St. Laurent du Maroni. We met them in Laos and travelled a bit together in Vietnam. Axel was born in Guiana, and Camille oved here over a year ago.
Our first stop in the country was a carbet (big, open cabin) in Yalimapo. We arrived in the afternoon, just in time to hang our hammocks before it got dark.... and the mosquitoes started to attack. And I swear- in my whole life I have never seen so many of them!
We decided that the closeby beach would be the best place to hide from them.
Yalimapo is one of the most known beaches for marine turtles sighting.
Although the evening walk was nice, and the sunset breathtaking, we had no luck with the turtles. We went back to the carbet, had our evening fireplace/barbecue and went to sleep.
But we still had big plans for the turtles. We checked the tides and set our alarms at 3 am.
The early wake-up call paid off. First we saw a few green turtles... and then.... one of our biggest dreams came true: we saw our first (and then the second) leatherback turle laying eggs on the beach.
The experience is indescribable. The leatherbacks are the biggest turtles in the world- they can be up to 2 meters long and wiegh 0,5 ton. The two we saw were quite big (almost as big as they can be). Each time, when watching turtles laying, we get a bit emotional, but this time it was really more than touching. How can you even describe the grace with whcih these huge animals just do their thing. Slowly, determined, and calm. You can see the task is not easy, but the call of nature is stronger....
The sight was so mesmerizing that we completely lost the notion of time, which meant the high tide started and we had to walk back in water that at times reached our bottoms. Also... we saw quite a big amount of other turtles on the way back (mostly green turtles, which is soo cool too...).
The next day, on our way to Kourou, we spent some time at a lovely small creek to cool down from all the emotions of the night.
I think we can shout it out loud:the beginning for our adventures in French Guiana could not have been better
**************************
(PL)
W dniu, kiedy oficjalnie przekroczyliśmy granicę, przyjechali po nas Axel i Camille. To nasz przyjaciele, których poznalismy w Laosie a później podróżowaliśmy z nimi po Kambodży i Wietnamie. Axel urodził się i wychował w Gujanie Francuskiej, a jego dziewczyna Camille (którą poznał podczas studiów w Toulouse), mieszka tu od ponad roku.
Kiedy poznaliśmy ich kilka lat temu, zaproszenie do odwiedzin w Gujanie wydawało się nam bliższe marzeniom niż rzeczywistości. Po raz kolejny okazało się, że wszystko jest możliwe i o wiele łatwiejsze, niż się wydaje.
Pierwszy przystanek w nowej krainie to Awala-Yalimapo. Spędziliśmy tu noc w tzw carbet, czyli drewnianej chatce (dach na derwnianych nogach z hakami do zawieszenia hamaków), najpopularniejszej formie noclegowej w Gujanie.
Rozpięliśmy namioty, przygotowaliśmy moskitiery... zaczynało się robić ciemno. Oznaczało to godzinę grozy- atak komarów. Nigdy w życiu nie widziałam takiej ilości naraz! Przy jednym trzepnięciu ręką (w obronie własnej), na skórze pozostawało przylepionych kilka a nawet kilkanaście krwiopijców. Niewiele myśląc złapaliśmy latarki i pobiegliśmy na plażę. Tam, dzięki morskiej bryzie, komarów nie było, a dodatkowo zaczynał się przepiękny zachód słońca.
Awala- Yalimapo to jedna z głównych plaż wylęgowych żółwi morskich, z największym natezeniem między kwietniem a sierpniem, na kiedy to przypada okres lęgowy większości gatunków. My byliśmy tam pod koniec maja. Żółwie najczęściej wychodzą złożyć jaja w nocy, tuż przed i po przypływie. Mieliśmy nadzieję na owocny wieczorny spacer. Znaleźliśmy dwa żółwie zielone- całkiem nieźle, ale tym razem nastawialiśmy się na coś większego.....
Wróciliśmy do carbet, rozpaliliśmy ognisko/grilla a później wskoczyliśmy pod moskitiery, na krótką drzemkę w hamakach. Na szczescie komary też poszły już spać.
Obudziliśmy się ok 3 nad ranem. Wczesna pobudka związana była z godziną kolejnego przypływu. Chcieliśmy zdarzyć przejść ok 5 km plaży (w każdą stronę) zanim poziom wody za bardzo się podniesie.
Okazało się że wczesna pobudka i długi spacer zostały wynagrodzone. Udało się! Spotkaliśmy dwa żółwie skórzaste. Są to największe żyjące obecnie żółwie morskie. Osiagaja długość nawet 2 metrów a rozpiętość płetw dochodzi do 3m!Nie mają też typowej skorupy, a raczej pancerz pokryty grubą skóra!
Widoku tego olbrzyma skladajacego jaja nie da się opisać!
Dodatkowo znaleźliśmy jeszcze kilka żółwi zielonych oraz dwa mniejsze, ale tak się zagapiliśmy wczesniejszym spotkaniem że skórzastymi, że na te mniejsze zbarklo nam czasu. Woda zaczęła się podnosić i trzeba było uciekać. Większość drogi powrotnej pokonaliśmy w wodzie prawie po pas. Było warto!
Następnego dnia zaliczyliśmy jeszcze kąpiel i piknik nad strumykiem po drodze. Lepszego początku naszego pobytu w Gujanie chyba nie moglibyśmy sobie wymarzyć!