jueves, 8 de junio de 2017

CIUDAD BOLÍVAR.EN LA ANGOSTURA DEL ORINOCO.



Ciudad Bolívar debe hoy su nombre al Libertador. Fue aquí, en este enclave en la angostura del Orinoco, donde se celebró el famoso Congreso de Angostura en 1819. Este Congreso, celebrado durante la Guerra de Independencia ,estuvo marcado por el ideario de Francisco de Miranda. Esto convirtió a esta ciudad en histórica para siempre.
Esta ciudad que en el pasado se llamaba Santo Tomas de la Nueva Guayana de la angostura del Orinoco, se ubico aquí claramente para aprovechar la "estrechez" del río en este lugar, donde el río solo mide unos 800 m de ancho, facilitando el cruce y navegación de barcas.
En Ciudad Bolívar, uno queda fascinado por el cauce del río Orinoco inmediatamente. En la lejanía se puede observar el primer puente que se construyó para cruzarlo, de 1700 metros de longitud, el famoso puente de Angostura. 
En las inmediaciones del paseo del Orinoco, hay varios embarcaderos usados para cruzar el río y como puertos importantes de comercio. Fue desde uno de ellos, que divisamos por primera vez saltar a uno de los delfines rosados del Orinoco. Después durante casi una hora nos deleitamos viendo surcar las aguas a los grupos de delfines, dibujando en nuestros rostros nuevas sonrisas y mejores recuerdos.
Ciudad Bolívar posee una arquitectura colonial característica y colorida, por la que perderse en busca de historia, museos y lugares destacados, es sin duda una tarea gratificadora.
El Orinoco es impresionante, majestuoso y con solo verlo o evocarlo, la mente parte de viaje a recorrer sus aguas en busca de historias de libros leídos o a soñar con surcar las aguas hacia confines extraños y emotivos.

































Ciudad Bolivar is a very hot city- literally... but otherwise, it´s a nice and colourfull city aswell.  There are small colonial buildings painted in all the colours of the rainbow, main square with an old roman catholic church and lots of steps and colonial balconies- all togheter it makes all that you would expect from a city like that :) I just missed a steamer on the river to make the image perfect (don´t ask me why a steamer though... I just feel that it fits the citys character beautifully). But the highlight of the day was not the architecture.... since we heard it´s the pairing season for pink river dolphins in Orinoco river, we wanted to see them... but since we weren´t lucky on our cruise the other day, we thought the opportunity wouldn´t come anymore... until we saw some big fish jumping high far away in the river while we sat in the park hiding from the heath- and off course- they weren´t fish at all! We were far away from them, but in a second we jumped on our feet and run as fast as possible to have a closer look! Yaaay! We were lucky to see a whole group of about twenty dolphins jumping aroundlike crazy and obviously having lots of fun! Just like us watching them!

*****************

Ciudad Bolivar to piekielnie gorące miasto. Żar leje się z nieba od samego rana, aż odechciewa się zwiedzania. A zwiedzać jest co, bo miasto jest typowym kolonialnym, kolorowym ptakiem. Są typowe małe domki z wielkimi oknami, są wielkie balkony, placyki z kościołami i całe mnóstwo schodów. Jest romantycznie i historycznie a mi do ideału brakowało tylko parowca na rzece- nie pytajcie dlaczego.... po prostu do klimatu miasta bardzo pasuje parowiec, o!
Rzeka Orinoko jest to całkiem imponująca i szeroka- rozsiedliśmy się więc u jej brzegów, schowani w cieniu drzew w parku, kontemplując skaczące wysoko ryby.... które oczywiście nie były rybami. W sekundę po tym jak zorientowaliśmy się, z czym, lub kim mamy do czynienia, zerwaliśmy się na równe nogi, i mimo żaru lejącego się z nieba pobiegliśmy w stronę przystani, gdzie radośnie pluskało się całe stado (na oko jakieś dwadzieścia osobników) różowych delfinów z Orinoko, czyli Inią orinocka.
Myśleliśmy, że zobaczenie ich będzie niemożliwe, mimo że trwał właśnie ich sezon parzenia się. Tymczasem gorący dzień w Ciudad Bolivar przyniósł nam tą radosną niespodziankę, która zaowocowała oparzeniami słonecznymi, bo spotkanie z delfinami Inia sprawilo, że o gorącu zapomnieliśmy, natomiast słońce nie zapomniało o nas :) ALe warto było ;)

No hay comentarios:

Publicar un comentario