Tras nuestra apasionante y emblemática ascensión al Roraima, nos dispusimos a seguir conociendo parte de la Gran Sabana Venezolana.
Primero tuvimos la oportunidad de disfrutar de las bondades en San Francisco de Yuruaní, en la comunidad de Kamarakapay. Aquí aprovechamos para ir a la impresionante cortina del río Yuruaní que a su paso por las cercanías de esta comunidad regala un espectáculo natural impresionante.
Además tuvimos la suerte de que unos compañeros de ascensión al Tepuy Roraima, Eleuterio, Carlos y Gustavo nos invitaran a recorrer en su carro la ruta entre San Francisco y Santa Elena de Uarien, situado este en la frontera de Brasil.
Este recorrido fue fastuoso, la Gran Sabana, se dibujaba en el horizonte perfilada por Tepuyes en el Parque Nacional Canaima. La Gran Sabana es un océano verde, quebrantado solo por las montañas mas antiguas del planeta, los Tepuys.
En Santa Elena de Uarién, estuvimos una noche en casa de Gustavo compartiendo con nuestros compañeros de aventuras y luego dos días mas, bajo la hospitalidad de Lena y su hijo Damian, quien nos recibió vía couchsurfing para abrirnos las puertas de su hogar y de sus vidas.
Fueron días tranquilos, de buena compañía, charlas y sobre todo de compartir y disfrutar la hospitalidad que ellos nos brindaron. Fue la mejor despedida para poder dejar atrás 3 meses de aventuras en Venezuela.
The tepuys are definately the highlight of our visit to Gran Sabana, but the venezuelan savannah region has so much more to offer. The green, wide plains are amazing. Even before we started our trek to Roraima, we tried to see as much of the savannah as we could. We went for a walk aroud San Francisco de Yuruani, which was our starting point on the Roraima adventure. The beautiful waterfall Salto Arapena is actually not that far from the town, so a trek to it was a great way to warm up before climbing the tepuy.
After Roraima, we joined our new friends that we made in base camp Eleuterio, Carlos and Gustavo. On our way to Santa Elena de Uairen we had a chance to hear stories about Gran Sabana and see some of the best sights, like the silhouette of ¨Indio acostado¨' Tepuy Chirikayen. Gustavo, who is a guide in Sabana, also invited us to spend a night at his house, togheter with the two other guys which gave us another bunch of great memories.
Santa Elena de Uairen was our last stop on our Venezuelan adventure. And honestly, we were so exhausted that we swapped sightseeing for a good sleeping session in order to get back to life. Here in Santa Elena, CS proved to be the best friend matcher ever. Our host, Lena and her son Damian were absolutely the best!
***********************************************************
La Gran Sabana jest słynna dzięki tepuy, czyli czyli górom o płaskich szczytach. Wokół tepuy rozciąga się jednak ogromny, zielony płaskowyż, poprzedzierany rzekami i porośnięty trawami, a czasem też palmami Moriche. Zanim jeszcze ruszyliśmy na Roraime, postanowiliśmy zwiedzić okolice San Francisco de Yuruani. Spacer do pobliskich wodospadów nie był długi (ok 4km w jedną stronę), więc postanowiliśmy że będzie to nasza rozgrzewka przed wspinaczką. Sabana jest niesamowita, a wodospad Salto Arapena stał się dla nas placem zabaw na całe popołudnie.
Zwiedzanie sawanny kontynuowaliśmy też po Roraimie. Poznani w bazie Eleuterio, Carlos oraz ich przewodnik Gustavo, podwieźli nas do Santa Elena de Uairen, po drodze zatrzymując się przy emblematycznych miejscach, takich jak punkt widokowy na ¨Lezacego Indianina¨ czyli Tepuy Chirikayen. Gustavo uraczył nas milionem opowieści i legend z jego ukochanej sawanny a następnie zaprosił do swojego domu na noc!
Następnego dnia CS i łut szczęścia połączył nas z Leną oraz jej synem Damianem. Po przespaniu co najmniej doby w celach regeneracyjnych po przygodzie na Roraimie, spędziliśmy tu kilka spokojnych, leniwych dni- naszych ostatnich w Wenezueli.