En un par de ocasiones cruzamos el río Demerara para dirigirnos hasta la zona 3(Guyana esta dividida en zonas numéricas) de Parika situada a orillas del río Essequibo, el tercero mas caudaloso de todo Sudamérica.
La primera vez que cruzamos el Demerara River fue en barca, para luego dirigirnos en minibus hasta Tuschen, donde nos recibió y alojó Lovie, la tía de nuestro "couchsurfer" Navin.
En Tuschen, Lovie nos abrió su hogar de par en par, para que pudiéramos disfrutar de su hospitalidad, su gastronomía de cocina india y la visita al mercado matutino, entre otras cosas.
Aprovechamos para visitar Parika, el puerto desde donde zarpan los ferrys que atraviesan el río Essequibo con distintas destinaciones y así poder contemplar la hermosura de la naturaleza que allí se presenta.
Al estar en temporada de lluvias en Guyana, casi siempre nos cogió la lluvia, pero de igual modo aprovechamos nuestras excursiones.
Navin, en otra ocasión, nos llevó de nuevo a esta zona del país, pero esta vez a conocer la parte que se sitúa junto al Océano Atlántico.
In a random conversation with our CS couch Hector mention, we wanted to see the Essequibo river. Before we realised what was happening, Navin was on the phone with his aunt Lovie, arranging our visit in Tuschen. He draw us a map on the back of a napkin and two hours later we were sitting on the sofa in her living room, drinking tea.
Lovie lives in Region 3 (Guyana is divided by numbers). From here we were close to Parika, a harbour town at the river delta. We have caught the worst rain during our visit here, so we didn´t stay as much as we have planned (sightseeing when soaking wet is not our fav).
Lovie also took us to a local market in Lenora, which we adored. Also, we got a real royal treatment at her house and learnt (and tasted) some new exciting recipies from the Indian cuisine.
**********************
Podczas jednej z rozmów z naszym hostem z CS, Navinem, Hector rzucił niewinne ¨chcialbym zobaczyć rzekę Esequibo¨. Zanim zdarzyliśmy zorientować się co się dzieje, Navin uzgadniał już naszą wizytę w domu swojej ciotki Lovie. Wyposażeni w mapę narysowaną na serwetce, stawiilismy się u niej jakieś dwie godziny później (wiedząc że to niebieski dom obok wielkiej piaskownicy za dużą anteną!).
Lovie mieszka w Tuschen w rejonie 3 (regiony w Gujanie nie mają nazw, tylko numerki), czyli blisko ujścia jednej z największych rzek Ameryki Południowej, czyli Esequibo.
W pobliskiej miejscowości, Parika znajduje się port rzeczny, skąd odbywa się większość odpraw- handlowych i pasażerskich. Niestety przez cały dzień lało jak z cebra więc nasz pobyt w Parika był nieco krótszy niż planowaliśmy, ale Esequibo nawet w deszczu zrobiło na nas wrażenie.
Lovie zabrała nas także na cotygodniowy targ w Lenora. Ponieważ lokalne targi są naszą wielką miłością, zakupy w Lenora były największą przyjemnością (mimo że widzieliśmy handlarzy małpami....).
Lovie była cudowna gospodynią. Nauczyła nas przygotowywać nowe ciekawe dania kuchni indyjskiej.... gotowanie połączone było oczywiście z degustacja :)
No hay comentarios:
Publicar un comentario