martes, 16 de mayo de 2017

LA PERLA DEL CARIBE, ISLA MARGARITA.

No pudimos resistirnos a la idea de zarpar rumbo a la Perla del Caribe- Isla Margarita. Aquí, en esta isla se juntan la historia y las bondades que la naturaleza regaló al Caribe.
Tras una larga noche en un ferry, arribamos a Isla Margarita, al igual que lo hiciera Cristobal Colón en su tercer viaje, un 15 de agosto de 1499. Ambos pisamos tierra firme bajándonos de un barco, pero nuestra historia fue distinta en esta isla.
El la bautizo como La Asunción, pero yo imagine que me topaba con los Gualqueríes quienes la llamaban Paraguachoa en el preciso momento en el que puse un pie en tierra firme y encontré la primera sonrisa.
El cambió la historia y el devenir de sus habitantes, yo me limité a ser recibido por la bandera de la Hospitalidad, de quienes hoy radican en esta isla del Caribe. Una hospitalidad que no pudieron borrar jamás quienes llegaron aquí bajo la bandera de la colonización de ¨ nuevas tierras¨.
En cualquier caso, fuimos recibidos bajo la hospitalidad de couchsurfing, por Anne,Petra y Fernando, quienes nos regalaron una semana llena de diversión y amistad.
Nos mostraron la isla de una punta a otra, llevándonos a recorrer las playas, los pueblos y los paisajes mas carismáticos.Nos regalaron desayunos apoteósicos y cenas de sonrisas estrelladas. Nos abrieron las ventanas paisajísticas de la isla y las puertas de sus vidas. Y sobre todo forjamos una amistad de olor a mar, empapada para siempre en las garras de los arcoiris pasajeros y en las carcajadas musicales de voces felices.
GRACIAS ANNE, FERNANDO Y PETRA,POR TANTA HOSPITALIDAD Y POR TANTOS RECUERDOS HERMOSOS.






















Vendiendo "crepes de piña" en playa el Yaque-Isla Margarita.














We have heard a lot about Margarita Island- a very turisty spot on the map of Venezuela. We were long time in doubt wheter to go or not and in the end decided to try it out... We went there in the most crowded moment of the year (the carnaval), but except a few popular beaches, like the one where Hector did windsurf Yaque), it was not that bad ;)
Our hosts Anne (from Germany) and her husband Fernadno (from Peru) were absolutely the best- and it was really this couple that was the highlight of our stay on the island. Both of them are artist (choeck out the Anne´s page HERE) and while we were there, Annes mother Petra came to visit- another beautiful soul that made our island family complete ;)
Together we did a bit of sightseeing, spent hours in water and sunshine on different beaches, had huge morning feasts, played chess, listened to Anne and her mom singing (goosebumps of delight),talked a lot and most of all laughed and had the time of our lives. So yeah.... the island is nice but to me it will always be the place where we made new, wonderfull friends and memories that I will cherish forever :)

¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨¨

Nad odwiedzeniem wyspy Margarita zastanawialiśmy się długo. Dla niektórych to najpiękniejsza wyspa Karaibow, ale jest to też bardzo popularna destynacja turystyczna z luksusowymi hotelami z basenem, masą obcokrajowców i plastikowymi ciałami pozującymi do zdjęć trzaskanych najnowszymi modelami smartfonow.... taka wenezuelska Ibiza.
Na szczęście zarówno na Ibizie, jak i na Margarcie, jak się dobrze poszpera i zanurzy wgłąb wyspy, znaleźć można autentyczne perełki. Nasza wizyta była tak udana, że ją przedłużyliśmy o kilka dni, a przewidywane przez nas tłumy nie były aż tak ogromne, mimo karnawału i pełni sezonu.
Udało nam się nawet znaleźć plaże które dzieliliśmy wyłącznie z mewami, bez innych homo sapiens na horyzoncie:)
Wycieczka na Margarite nabrała dla nas szczególnego znaczenia, dzięki ludziom tam poznanym- naszym hostom z CS Annę (pięknej artystce z Niemiec, która czaruje głosem i zachwyca kreatywnością: jej STRONA) oraz jej mężowi Fernando (z Peru). Przez kilka dni spędzonych z nimi poczuliśmy się jak w domu- odnaleźliśmy członków tego samego plemnienia, rodzinę i inspiracje!
Przez kilka dni zwiedzaliśmy miasta i miasteczka, grzaliśmy się w słońcu i chłodziliśmy w morzu, spacerowaliśmy, rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, słuchaliśmy jak Annę i jej mama Petra (która akurat była w odwiedzniach) śpiewają i opowiadają o swoich podroznizych przygodach, graliśmy w szachy, spędzaliśmy godziny a nawet całe dnie jedząc sniadanio-kolację, ale przede wszystkim śmialiśmy się do łez budując nowe przyjaźnie.

No hay comentarios:

Publicar un comentario