Cacao es una pequeña población de la comuna de Roura. Su pasado, como muchos lugares de Guayana Francesa, es haber acogido dos centros penitenciarios, Bagne de Sainte Marie y Bagne de Sainte Agustin ambos abandonados sobre el 1859 por las epidemias reinantes en la zona, como la fiebre amarilla.
Pero la historia reciente de este enclave viene ligada con la llegada de los refugiados Hmong, un pueblo originario de China, Laos y Vietnam. Durante la Guerra de Indochina los Hmong fueron aliados de los franceses, así como de los norteamericanos durante la Guerra de Vietnam. Muchos de los Hmong colaboracionistas tuvieron que huir años mas tare de las Guerrillas de Laos y Vietnam a la vecina Tailandia.
Catalogados como refugiados políticos por la Naciones Unidas, en 1977, un grupo de unos 10.000 Hmong son acogidos por Francia y muchos de ellos enviados al Departamento de Ultramar de Guayana Francesa.
Se les recibe y envía a pequeñas poblaciones donde poder comenzar una nueva vida, ligada a sus costumbres y a la agricultura, fomentando así su desarrollo en esta región.
Cacao es hoy gracias a la presencia y tenacidad de los agricultores Hmong el mayor productor de verduras y hortalizas de toda Guayana Francesa, convirtiendo su mercado dominical en una cita obligada tanto para los locales como los visitantes a Guayana.
Cacao ironicamente se convierte ahora en una escapada rumbo a Asia, hacia las tradiciones culturales y gastronómicas de los Hmong en mitad de Guayana Francesa.
(EN)
Cacao´s story, like it´s the case with most of the places in Guiana, begins with prisoners. Where the village is located now, a cacao plantation of Sainte Marie has been founded and very soon got divided. The administration of a new penitentiary camp, Sainte Marie, occupied the site. Then they bought the nearby dwelling with the belonging terrain and opened another penitentiary center of Saint Augustin. Both didn´t last very long- only around ten years. In 1859, after several empidemics before, a yellow fever outburst ended the penitentiary chapter of this place, as the camps got totally abandoned.
But it´s not the end of the interesting history of Cacao. In 1977 the site was given to the Hmong community, who live here ever since.
Hmongs are a nation that originates from China and still lives in the north of Vietnam, Laos, Burma and in China. We met them in Mai Chau, Vietnam. The Hmongs took the side of US in the Vietnam war and were also pro french in the Indochina conflict. When the US soldiers and french army were gone from the occupied countries, the Hmongswere also forced to flee from the reprecutions of their alliance. This is how the Hmong refugees from Laos arrived in French Guiana in the late 70-ties (somehow it seemed a better solution for the french government to resettle them to the abandoned regions of French Guiana, then let them stay in the metropolitan area... but you be the judge.... ).
Today the village has around a thousand inhabitants and the Hmongs are the regions most capable agriculturers (and basically tho only ones). Most of the local vegatables in Guiana really come from around Cacao!
Every sunday the Hmongs hold their weekly farmers market... a really cool one. Both the village and the market are rather on the small side, but it´s definately worth to go all the way there (which is curvy roads and many kilometers of pure jungle away from everything).
Our first impression was actually a huge confusion. Here we were, in the middle of amazon forest but still felt like we were back in Asia! Same faces, same artisany, same food, same smells....
We enjoyed this little travel in space and time to our asian journey. The food is delicous and REALLY tastes the same as in Laos or Vietnam. Its a tiny veggie paradise with all imaginable snacks and bubble teas. Also the small village is kind of adorable, with wooden houses built in SE Asian style. There is a pottery workshop you can visit and also an isect museum, which Hector was more then pleased to visit. And last but not least... the views. Arriving in Cacao you will see some magnificent, breathtaking landscapes...
***************************************
(PL)
Historia wioski Cacao zaczyna się w podobnym punkcie, co większość gujańskich historii. Na początku byli więźniowie. Nazwa Cacao pochodzi od plantacji kakao, która szybko znalazła się w rękach więziennej administracji obozu penitencjarnego Sainte Marie, a wkrótce również pobliska posiadłość Saint Augustin stała się częścią plantacji i więzienia. Ośrodek nie zagrzał jednak na tym terenie miejsca na długo. Epidemię, szczególnie wielka epidemia żółtej febry, skutecznie przegoniła stąd wszystkich mieszkańców. Cacao opustoszało w połowie XIXw.
Jednak historia Cacao tutaj się nie skończyła. To odległe miejsce w środku dżungli oddano w 1977 roku do dyspozycji politycznym uciekinierom z Laosu.
Dziś Cacao jest znane jako wioska Hmong. Hmong są pochodzącą z Chin nacją, która od kilkuset lat mieszka w górzystych regionach południowo wschodniej Azji. Dziś zamieszkują północ Wietnamu(gdzie mieliśmy kazje ich spotkać w Mai Chau), Laosie, Chinach i Tajlandii.
Hmongowie poparli armię USA podczas wojny w WIetnamie oraz stanęli po stronie Francuzów podczas upadku Indochin. W wyniku tych wyborów zostali zmuszeni do ucieczki przed zemstą opozycji. Azylu udzieliły im zarówno Stany Zjednoczone jak i Francja.... która zdecydowała, że najlepszym miejscem do osiedlenia dla politycznych azylantów będzie zapomniane przez wszystkich leśne terytorium w Gujanie Francuskiej- czyli Cacao.
Hmongom udało się na szczęście przekształcić to polityczne wygnanie w coś pozytywnego. Ciężko pracą na naprawdę niezdatnej pod agrykulturę ziemi, udało im się stowrzyc małe warzywne imperium. Dziś są to tutaj główni(i praktycznie jedyni) producenci lokalnych warzyw i owoców.
Co niedzielę odbywa się w Cacao lokalne targowisko, gdzie można kupić zarówno świeże warzywa i owoce, jak i typowe azjatyckie smakołyki oraz tradycyjne rękodzieła Hmong.
Wioska jest nadal niewielka (niespełna tysiąc mieszkańców), więc i targowisko nie ma ogromnych rozmiarów. Jest to zaledwie kilka stoisk, przede wszystkim sezonowe plony, trochę tradycyjnie wykonanych tkanin i przedmiotów codziennego użytku, sadzonki i kilka stoisk z jedzeniem. Wrażenie natomiast jest ogromne.... bo nagle, jak za dotykiem magicznej różdżki, z amazońskich lasków przenosimy się do Laosu. Otaczają nas te same twarze, te same widoki i te same zapachy dochodzące z kuchni.... Bardzo to dezorientujące...taka niespodziewana podróż w czasie i przestrzeni!
Sama wioska zresztą jest urocza- większość budynków zrobionych jest w azjatyckim stylu, z drewnianych bali, ze spadzistymi dachami i rzeźbionymi drzwiami oraz okiennicami. Obiad można zjeść nad pobliskim strumykiem oraz odwiedzić lokalnego garncarza oraz muzeum insektów.
No i nie zapomnijmy o widokach. Zapieraja one dech w piersiach, bo Cacao jest naprawde pieknie polozone!
No hay comentarios:
Publicar un comentario