La República de Surinam, es parte ya de nuestro periplo alrededor de este disparatado mundo. Durante dos semanas, nos apasionamos del mestizaje cultural del país y disfrutamos de cada instante en estas tierras de Ámerica del Sur..
Surinam, el país independiente menos poblado de Sudamérica y único cuyo idioma oficial es el neerlandés, es un curioso lugar en el que perderse entre sus ríos, bosques y poblados debería ser la rutina diaria. Pero es sobre todo la alegría y hospitalidad de la gente la que convierten a este enclave sudamericano en un lugar único y particular. Uno puede bucear en las culturas criollas, amerindias, holandesas, chinas y javanesas en un mismo día, y eso a mi modo de ver es alucinante. Las comunidades conviven pacíficamente manteniendo sus propias tradiciones ancestrales casi intactas e intercambiando en su día a día unas con otras una forma de entender la vida y el país.
Surianam, independiente desde noviembre de 1975, mantiene aún cierta impronta de los Países Bajos, sus últimos colonizadores.
Numerosas lenguas cohabitan con la lengua oficial, el neerlandés.Se puede acabar saludando en srana tongo (un amalgama de lenguas africanas, mezclado con inglés y holandés) y dando las gracias en javanés.
La arquitectura colonial, los mercados indonesios, la diversidad religiosa del país, el amalgama de idiomas y una naturaleza fastuosa son la carta de presentación de Surinam, pero la generosidad y hospitalidad de sus gentes son sin duda la mayor alegría que uno puede encontrar.
Me encantó haber podido atravesar este país y de haber podido permanecer por dos semanas en sus entrañas, trabajando y aprendiendo de un lugar particular y lleno de historia.
¡Gracias Surinam!.
(EN)
Looking at our itinerary in Suriname, it looks like we only drove through. Three weeks definately isn´t enough to know a country well, but it does give quite a good insight! Also, we had the luck to spend all this time with a local family and their friends!
People in Suriname are extremely friendly, helpful and easily engage in small talk. We didn´t really know what to expect from the country. They have only been independent for 42 years, so we knew the dutch prescence will still be noticeable. But what we found is a bigger mix of cultures- Amerindian, African descendants, South Indian, Chinese and Javanese..... Again- a melting pot with lots of religious and cultural backgrounds... and off course we liked that a lot!
*******************************************************************************
(PL)Patrząc na naszą trasę przez Surinam, odnoszę wrażenie, że zaledwie przejechaliśmy przez ten kraj- trzy tygodnie to nie dużo, ale wystarczyło aby wyrobić pierwsze ogólne (bardzo pozytywne) opinie. Mieliśmy szczęście, bo w odkrywaniu Surinamu pomagali nam lokalni mieszkańcy- Frederick, Tine i ich przyjaciele, a to naprawdę pomaga w zanurkowaniu w kulturę i obyczaje.
Surinam jest niepodległym państwem zaledwie od 1975 roku, spodziewaliśmy się więc nadal widocznych wpływów holenderskich. Okazało się że mieszają się one w bardzo dużym stopniu z całą multikulturalna reszta. Jest to kolejne państwo, którego społeczeństwo odzwierciedla swą różnorodnością, zawiłe dzieje kolonizacji, imigracji oraz niewolnictwa. Są tu pierwotni mieszkańcy tych ziem, Amerindianie, są potomkowie Afrykańczyków, przywiezionych tu do niewolniczej pracy na plantacjach, są Chinczycy, potomkowie Hindusów i Jawajczykow, Latynosi...
FOOD/ COMIDA/ JEDZENIE
(EN)
Suriname was another culinary paradise for us! Multicultural means lots of different foods to try! Our stay here has brought up many asian mamories. We have mostly eaten javanese, as our hosts were of Indonesian origin and we stayed in a typical javanese zone with local market that had those typical stands with all the delicous foods we remeber from Java. The first time we had our javanese style feast I really had tears of joy in my eyes.... It was the pindasaus happiness ;) And the cherry on the top of it all was locally made, fresh tempeh!!!
But there was also a big choice of caribbean, chinese and indian cuisine...and access to international/european/dutch products in the few dutch supermarkets. HEAVEN!
And sooo many vegan options- i have even found a typical indonesian soto soup with veggie broth and fresh, fried tofu in a muslim restaurant...
And rotis, and dutch style brootjes with any filling you could imagine (sandwiches)!
Oh... and did I mention the markets!¿ They are the coolest!
(PL)
Na samą myśl o kulinarnej stronie naszego pobytu w Surinamie leci mi ślinka.Nie skłamię, jeśli przyznam że połowę naszego czasu wolnego spędziliśmy na jedzeniu....
Wielokulturowość tego kraju idealnie odzwierciedla bardzo duża różnorodność w kuchni.
My żywiliśmy się przede wszystkim daniami jawajskimi, poniewarz nasi gospodarze mają indonezyjskie korzenie, a ich wioska położona jest w typowo jawajskim regionie Surinamu, gdzie na lokalnym targowisku zwsze jest kilka stoisk z typowymi przysmakami. Pierwsza nasza azjatycka uczta, suto okraszona sosem z orzeszków ziemnych, naprawdę wycisnęła mi z oczu łzy szczęścia i zabrała w sentymentalną podróż do Indonezji.
Ale w Surinamie równie łatwo o dania chińskie, kraibskie i indyjskie! Oczywiście złożyliśmy kilka wizyt w knajpach specjaliujacych się w roti. Spróbowaliśmy też brootje, czyli holenderskich kanapek... ale z egzotycznymi nadzieniami. Naszym obowiązkowym przystankiem w Paramaribo były oczywiście jadłodajnie nad Waterkant.
Udało mi się nawet znaleźć indonezyjską zupę soto, zrobioną na warzywnym wywarze i ze świeżo smaznym tofu- wegańskie wersję tej zupy w Indonezji ciężko dostać, a tutaj można je zjeść w muzulmanskiech restauracjach, specjalizujących się w jedzeniu postnym.
W Surinamie są też cudowne targowiska, gdzie dostępne jest chyba wszystko...
Ale hitem naszego pobytu był dostęp do świeżego tempeh, robionego przez znajomych... pochłanialiśmy go kilogramami!
javanese heaven |
typical lunch at Waterkant in Paramaribo |
indian rotis!!! |
SLEEP/ NOCLEGI/ ACOMODACION
We only slept in a hotel once, in Nickerie so we cant say much about the accomodations around the country. This one had an ok prize, was clean and had wi´fi. Still... couchsurfing is always better ;)
Tylko raz spaliśmy w hotelu- w Nickerie- było czysto, przystępnie cenowo i był internet. Więcej o noclegach w Surinamie nie wiemy- bo couchsurfing jest zawsze lepszą opcja ;)
TRANSPORT
The government buses for long routes are quite small and inexpensive, but there is no place for the luggage and they fill up completely.... we travelled with our backpacks on our knees:)
The small buses between small towns and Paramaribo work well- they run on timetables, but I´ve had the impression that they still wait until they fill up.
Autobusy rządowe, kursujące na dłuższych trasach są tanie- ale są nieduże, bilety trzeba więc kupić wcześniej, a ponieważ wypełniają się aż po brzegi, a na bagaż nie ma łuku- rzeba liczyć się z przewozem bagażu na własnych kolanach...
W Paramaribo i okolicach kursują busiki i większe busy. Są również niedrogie i kursują według rokladu- choć w praktyce często i tak kierowcy czekają aż się zapełnia.
OTHER
my first crochet :) |
the wet season ;) |
No hay comentarios:
Publicar un comentario