sábado, 17 de septiembre de 2016

CIUDAD DE PANAMÁ, CASCO VIEJO.

Los tres primeros día en Ciudad de Panamá, los pasamos alojados en un típico hostel de viajeros en pleno corazón del Casco Viejo, un área rehabilitada en parte y hermosa por los cuatro costados. Digamos que fue aquí donde la ciudad fue refundada en 1673 tras abandonar su antigua ubicación por el saqueo de los piratas. 
El Casco Viejo está situado en una pequeña península, rodeada de arrecifes rocosos y en sus inicios estuvo amurallada, residiendo en su interior las clases pudientes de la época. Varios baluartes de la muralla e infinidad de edificios coloniales ha sobrevivido hasta  nuestros días.
Desde varios años atrás, esta zona, ha sido restaurada y transformada en lo que hoy es un centro activo de la ciudad. La estructura reticular de sus calles y la belleza de los edificios coloniales hacen del paseo un entretenimiento duradero, y donde perderse durante horas, debería ser obligatorio.
El Casco Viejo tiene infinidad de puntos de interés, nosotros nos paseamos durante tres días y tres noches, relajados y desconectados de todo, mientras admirábamos las distintas plazas, como la Plaza Mayor, Plaza Bolívar, Plaza de Francia o Plaza Herrera. También hay bastantes edificios religiosos como iglesias y conventos, en los cuales pudimos admirar el famoso altar de oro de la Iglesia de San José, además de los edificios oficiales, en los que sobresalen la Presidencia de la República, el Teatro Nacional o el Palacio Bolívar.
Es un lugar tranquilo, que te transporta a épocas pasadas, donde la tranquilidad de la brisa del Pacífico te regala momentos de descanso subido en alguna muralla, o donde las puestas de Sol son un  regalo antes de que comience la actividad  nocturna de la zona. La historia se respira en cada calle, chocando a día de hoy con la vida cotidiana de quienes tienen el privilegio de vivir en esta zona.
El Casco Viejo, fue un buen inicio para nuestras aventuras en Ciudad de Panamá.



































Casco Viejo- the Historic center of Panama City is the most adorable, beautiful old town that I have seen in a long time. It is not the oldest- the construction began in the end of the 17th century, but definately has it´s charm and unique atmosphere. It was built on a small peninsula and was originally surrounded by thick walls- some of them are still left to see.
The historical part is rather small, but it´s so much fun to walk around those small streets and each time discover some new details in the architecture. 
Lately it´s been undergoing a huge makover. Most of the old houses have been reconstructed or are currently renovated, but there are still some of them, where the original owners still live like they did before...
We have spent our three first days in Panama in a (horrible and expensive hostel with thicks and drunken hipsters- still don´t know which of the two was worse...) hostel in this part of the city. This way we could soak up the amazing atmosphere and get to know each corner of Casco Viejo.

Casco Viejo to dzielnica historyczna Panamy. Już dawno nie byliśmy w tak pięknym i uroczym miejscu. Nie jest to może najstarsza Starówka Nowego Kontynentu- jej budowę rozpoczęto pod koniec XVIIw., ale na pewno jest jedną z bardziej charakterystycznych i piękniejszych.
Spacer po jej wąskich uliczkach przywodzi na myśl miasta południowej Europy- Sewille, Lizbone czy Florencje... Kolorowe kamienice z wielkimi oknami ozdobionymi okiennicami i metalowymi sztachetami to znak rozpoznawczy. Małe uliczki prowadzą tu od placu do placu, tworząc szachownicę między kościołami i klimatycznymi kafejkami, a całość otoczona jest morzem- bo Starówka znajduje się na niewielkim półwyspie. Casco Viejo jest niewielkie- ale wystarczające duże aby się tu nie nudzić, bez ryzyka zgubienia się. Nasze pierwsze dni w Panamie spędziliśmy w (okropnym) hostelu na obrzeżu Starówki, co pozwoliło nam ją poznać wszerz i wzdłuż i na przekrój. Mimo, że przez kilkanaście ostatnich lat poddawana była systematycznie remontom, nadal znaleźć tu można kamienice, których właściciele nadal skutecznie walczą przeciw wykupieniu... co oznacza że budynki te nie mają pięknie odnowionych fasad a w ich murach nie ma nowoczesnych, modnych sklepów, mają one za to coś ulotnego... odrobinę atmosfery dawnych lat... 

viernes, 16 de septiembre de 2016

PARQUE NATURAL METROPOLITANO Y CERRO ANCÓN, LOS PULMONES DE CIUDAD DE PANAMÁ.

Durante nuestra larga estancia en Ciudad de Panamá, no perdimos la oportunidad de ir a los dos grandes pulmones que esta urbe tiene, el Parque Natural Metropolitano y Cerro Ancón.
El primero que fuimos a visitar fue Cerro Ancón , al que nos llevaron nuestros amigos Amilcar y Nellys. Este cerro de 199 m, situado en plena ciudad, estuvo bajo la jurisdicción de EE.UU como parte de la Zona del Canal de Panamá. Aquí estaba la residencia del Gobernador de la Zona del Canal y el Comando Sur. 
Ancón es una isla dentro de la ciudad, un espacio verde protegido , en el que sólo existen las antiguas casas de la administración norteamericana del Canal. Se puede observar desde la cima, las mas bellas estampas de la ciudad y ademas uno puede disfrutar de una flora espesa y agradable o incluso cruzarse con un gran número de animales salvajes, como tucanes, ñeques, armadillos o incluso perezosos.
Por otro lado, una de las excursiones que nos ocuparon un día, fue sin duda recorrer todos los senderos que hay en el Parque Metropolitano. Este parque protegido, de 265 hectáreas, es un regalo muy cercano a la ciudad, donde desconectar de todo y perderse en los confines de un bosque seco tropical Pacífico es relativamente fácil y accesible.
Durante nuestras aventuras en este Parque, tuvimos la grata suerte de toparnos con ñeques, tucanes, tortugas, ardillas e incluso con un oso perezoso. Nosotros queríamos intentar ver a los monos titís, pero en esta ocasión no fue posible.
En cualquier caso fue una gran recompensa  haber podido recorrer estos dos bellos rincones de naturaleza en pleno apogeo tan cerca de una mega urbe.

CERRO ANCON










PARQUE METROPOLITANO






















Cerro Ancon is almost 200m high at before was a part of the american Panama Canal Zone. Now  it´s possible to climb it and see the amazing views over the city and the huge Panama flag hidden in the green sea of the forest.
Alongside Cerro Ancon, Metropolitan Natural Park makes the lungs of the city. The park wascalled to life in 1985 and covers 232 ha. The MNP is one of the few tropical dry forests on the Pacific Coast that remains. It is home to a rich biodiversity: there have been recorded about 284 species of trees, 45 species of mammals, 254 species of birds, reptiles and amphibians.*
There are several trails that you can do here- and we did them all;) The park is absolutely beautiful (but unfortunately, there is an entrance fee...), a peaceful place that makes you forget, that you are in such a big city as Panama.
We didn´t find any titi monkeys, but were lucky with all the other animals. Actually it is crazy, how many we have seen both in Ancon and MNP. A shy sloth, hiding on a tree, agoutis, turtles, tucans and a whole lotta insects... And even some racoons in Causeway:)

Cerro Ancon mierzy ok 200m i położone jest w centrum miasta Panama, niedaleko kanału, w miejscu które kiedyś należało do amerykańskiej zamkniętej strefy. Tutaj znajdowała się cała administracja kanału oraz ważniejsze prywatne kwatery. Od czasu przejęcia kanału przez Panamenczykow, strefa jest otwarta, można na wzgórze wspiąć się pieszo lub wjechać samochodem. Z góry rozciągają się przepiękne widoki na całe miasto- jego starą i nowoczesną część,oraz na Kanał Panamski. 
Ancon porośnięty jest gęstym lasem, tworząc, obok Parku Natury Metropolitan, zielony korytarz- leśne płuca Panamy.
Park Metropolitan stworzono w 1985 roku. Obejmuje on 232 hektary suchego lasu tropikalnego- który jest już niestety rzadkością w tej części kontynentu.
Przez park prowadzi kilka szlaków pieszych, nie są one ani zbyt długie ani trudne, ale na pewno bardzo ciekawe (i płatne, grrrr....). Od momentu wejścia do lasu rzuca się w oczy, jak bogata jest tutejsza flora i fauna. Szybko zapomina się, że jesteśmy w cetrum olbrzymiej metropolii. My przeszliśmy wszystkie dostępne dla turystów szlaki (niektóre dwa razy) i spędziliśmy w MNP cały dzień. Mieliśmy szczęście- bo choć nie udało nam się wypatrzyć miniaturowych małpek titi, to znaleźliśmy nieśmiałego leniwca śpiącego w gęstwinie liści. Widzieliśmy kilka tukanów, agouti, sępy pozwoliły nam się do siebie zbliżyć prawie na wyciągnięcie ręki, widzieliśmy całe mnóstwo żółwi, kolorowych ptaków i niezliczone insekty, w tym piękne, fluorescencyjne gasienice(Automeris Io). 
Dodatkowo, w innym rejonie miasta, Causeway spotkaliśmy całą rodzinę szopów:)